OFF-ROAD PL MAGAZYN 4x4 | CHALLENGE&INDEPENDENCE
Search
Logo OFF-ROAD.PL magazyn 4x4

Jeep CJ5 – pasja z rodowodem…

Jak każdy większy projekt, tak i ten narodził się z pasji zarówno do motoryzacji, jak i do off-roadu. Jego początek sięga 2006 roku, kiedy to padł pomysł by tchnąć nowe życie w prawdziwą, amerykańską legendę. Plany zakładały odbudowę oraz modyfikację, tak by auto dawało sobie radę w naprawdę ciężkim terenie. Mowa oczywiście o Jeepie CJ-5, którego rodowód sięga czasów II Wojny Światowej i konstrukcji Jeepa Willysa.

Trzymaliśmy się kilku podstawowych założeń. Mianowicie miał to być samochód prosty, lekki oraz pozbawiony dzisiejszej „cudownej” technologii, by był możliwie niezawodny. Kiedy przystąpiliśmy do działania, dość szybko okazało się, że aby osiągnąć założony cel, należy poświęcić sprawie sporo czasu. Prace, przeplatane licznymi przerwami, trwały niemalże cztery lata. Auto było robione dla siebie, bez zbędnego stresu wynikającego z goniących terminów. Oczywiście początkowe założenie, że CJ będzie służył do rajdów przeprawowych w ekstremalnym terenie nie wchodziło w ogóle w grę. Za dużo pracy zostało włożone w to, by doprowadzić auto do dzisiejszego stanu, dlatego nasz Jeep jest teraz idealnym pojazdem reprezentującym naszą firmę.

Tak to się zaczęło…

Kiedy trafił w nasze ręce, jego stan był, delikatnie mówiąc…opłakany. Owszem, był „na chodzie”, jednak od 1974 roku korozja miała sporo czasu, by zająć się tym autem. Dlatego można zaryzykować stwierdzenie, że Jeep był już „jedną nogą w grobie” i gdyby nie my, dość szybko zakończyłby swój żywot. Zadania odmłodzenia, a właściwie odrodzenia CJ-a podjął się nie kto inny, jak Miniak. Kto ma wiedzieć ten wie, że ten facet nie podpisuje się pod tandetą. Popularne stało się w ostatnim czasie stwierdzenie znanego siłacza z Internetu: nie ma lipy. No cóż…konstruktor naszego CJ-a przywiązywał dużą wagę do tych słów znacznie wcześniej, zanim zyskały taki rozgłos. Bo rzeczywiście, w projekcie tym „lipy nie ma”. Wszystko zostało dopracowane w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe.

Na części pierwsze

Każda rzecz miała zostać zrobiona od podstaw. Dlatego pierwszym zadaniem było rozmontowanie całego Jeepa na części pierwsze. Każda śrubka czy nakrętka została odkręcona, a poszczególne części oddzielone i posegregowane. Buda rozstała się chwilowo z ramą. Podobnie jak silnik, skrzynia biegów, reduktor, cały układ wydechowy itd. Następnie cała karoseria wraz z ramą trafiły do piaskowania. W tym czasie został rozebrany silnik, skrzynia i pozostałe elementy. Z dostępnością części do tego samochodu nie ma dużego problemu. Czego nie da się dokupić na naszym rynku, można bez problemu sprowadzić zza Oceanu. Jednak przy przerabianiu samochodu do cięższego terenu, wiele elementów musi zostać dorobionych według własnych potrzeb. To wymagało od konstruktora (Miniaka) dużego zaangażowania oraz dawało mu spore pole do popisu. A to dlatego, że wiele części musiał wykonać własnoręcznie od podstaw, według pierwowzoru. Pragnę podkreślić, że auto to nie żadna „zmota”, a zamontowanie dorobionych części poparte było wyliczeniami – tak, by przy montażu obyło się bez niespodzianek. To, co udało się dokupić, zostało sprowadzone ze Stanów, tak by Jeep zrobiony był na najlepszych, oryginalnych częściach. Przykładem może być tu przednia, mechaniczna wyciągarka. Chyba można zaryzykować stwierdzenie, że jest to jedyny samochód w Polsce i na pewno nieliczny egzemplarz w Europie, w którym została zamontowana oryginalna wyciągarka mechaniczna amerykańskiej firmy Koenig, dedykowana specjalnie do tego modelu Jeepa.

...a może to też Cię zainteresuje: