Mitsubishi Pajero Sport 2.5 DI-D
Nazwa modelu tak naprawdę nie ma wiele wspólnego z klasycznym Pajero. Dopisek Sport sugeruje, że mamy do czynienia ze specyficzną adaptacją L200.
To właśnie ten pick-up posłużył jako baza dla komfortowego nadwozia typu kombi. Pod niepozorną karoserią kryje się solidna, podłużnicowa rama, którą dobrze znamy z wariantu pick-up. W podwoziu znajdziemy tylną oś w postaci sztywnego mostu i sprężyn śrubowych. Z przodu zaś znajdziemy wielowahaczowe niezależne rozwiązanie. Całość daje efekt relatywnie dużego komfortu jazdy. Do tego dochodzi wysoka dzielność terenowa. Wysoki kąt natarcia sprawdza się, choć prześwit poprzeczny mógłby być nieco wyższy. W tej kwestii obaj konkurenci oferują trochę więcej.
Nadwozie
Ucywilizowany L200 zyskał schludne nadwozie ze sporym bagażnikiem. Jego standardowa objętość wynosi 714 litrów. Po złożeniu drugiego rzędu siedzeń otrzymujemy 1 813 l. Bagażu można sporo przewieźć, ale maksymalna masa przyczepy (2 500 kg) mogłaby być większa.
Kabina Sporta stara się być osobowa, na tyle, na ile to możliwe. Dobrze wykończone wnętrze oferuje 6-głośnikowy, wydajny zestaw audio, automatyczną klimatyzację, podgrzewane fotele czy tempomat. Nad komfortem nocnej jazdy czuwają reflektory ksenonowe. O użytkowym charakterze świadczą impregnowane fotele oraz wodoodporna podłoga bagażnika.
Pozycja za kierownicą jest taka, jak w L200. Bardzo przyzwoita widoczność do przodu i na boki jest połączona z wygodnymi siedziskami. Tylna kanapa także nie rozczarowuje i na pewno jest bardziej wygodna, niż ta w Pathfinderze.
Silnik i Super Select
Jednostka napędowa 2.5 DI-D niejednej osobie przypadnie do gustu. Samochód dobrze reaguje na dodanie gazu, a przy tym nie wymaga dużych ilości paliwa. Generalnie parametry jednostki są bardzo przyzwoite. Minusem jest jedynie niska kultura pracy. Praca „na zimno” lub pod dużym obciążeniem wiąże się z nieprzyjemnym rzężeniem i wibracjami. Silnik jest słabo słyszalny jedynie podczas spokojnej jazdy w trasie.
Pajero Sport odziedziczył po L200 rozwiązanie napędowe Super Select. I bardzo dobrze. W warunkach o ograniczonej przyczepności warto zapiąć tryb 4H, który komfortowo, bez problemów dowiezie nas do celu. Cięższe wyzwania muszą zostać poprzedzone blokadą centralnego mechanizmu różnicowego oraz aktywacją reduktora. Mitsubishi swoim Super Selektem nie wprowadził nic innowacyjnego na rynek. Jednak praca napędu jest zauważalnie lepsza od tego, co proponuje konkurencja. To, w połączeniu z doskonale zestrojonym zawieszeniem i atrakcyjną ceną auta (najtańszy w porównaniu) sprawia, że poświęcenie mu choć chwili uwagi w pełni się należy. W tej konkurencji Nissan zostaje w tyle. Toyota sobie radzi, ale Land Cruiser – jakby nie było – swoje kosztuje.
Reasumując
Podsumowując – podchodząc do zakupu z rozsądkiem skłaniałbym się do wyboru auta z trzema diamentami. Gdy kwestia finansowa jest sprawą drugorzędną, pewnie warto postawić na Land Cruisera. Pathfinder jest autem jak najbardziej poprawnym, ale wydaje się, że z dwoistością natury lepiej radzi sobie konkurencja.