Podstawą każdej udanej wyprawy jest dobrze przemyślany i sensownie wykonany sprzęt. Podczas naszego wyjazdu do RPA i Namibii skorzystaliśmy z samochodów oferowanych przez firmę KEA, mającej doświadczenie w wynajmowaniu pojazdów wyprawowych.
Nasze auta – Nissany NP300, sprawdziły się podczas przejazdu ponad 7 000 km doskonale. Potwierdziło to tylko fakt, że pojazdy były zbudowane sensownie i widać było, że pomysłodawcy zabudowy przemyśleli jej konstrukcję pod względem praktycznym i wytrzymałościowym.
Wynajęte przez nas auta przejechały w sumie ok. 30 000km, (głównie w terenie) i na zabudowach nie było widać śladów zużycia. Wynikało to na pewno ze sposobu wykonania zabudowy – została ona w całości zespawana z aluminium, a do głównych konstrukcyjnych profili przyspawano wypełnienia z ryflowanej blachy. Wnętrze wyłożono ciemnoszarą, mocną wykładziną.
Zabudowa na zewnątrz

Dwa koła zapasowe to minimum w przypadku konieczności pokonania kilkudziesięciu tysięcy kilometrów w trudnym, piaszczysto-kamienistym terenie
Jednym z praktycznych rozwiązań było zamocowanie gniazd na kanistry na zewnątrz zabudowy. Docenialiśmy łatwość dostępu do nich, bez wyciągania rzeczy z bagażnika. W przypadku diesla, nagrzewanie się kanistrów na słońcu nie miało specjalnego znaczenia. Słabe okazało się samo zamknięcie i ich blokowanie – ciężki teren to zweryfikował. Jeden z napełnionych kanistrów odpadł podczas jazdy w terenie razem z zamknięciem – straciliśmy bezpowrotnie 20 l ropy w miejscu, gdzie trudno było o paliwo. Jak to się mówi – zamknięcie było niedopracowane materiałowo… Dostęp do wnętrza zabudowy umożliwiały dwie boczne klapy z zamkami na kluczyk, a z tyłu – otwierane na bok, duże drzwi z kołem zapasowym, zamykane bardzo solidnymi ryglami. Praktycznym rozwiązaniem była mała otwierana klapka w prawej, bocznej klapie zabudowy. Służyła ona do wytwarzania nadciśnienia w tylnej zabudowie podczas jazdy. Należało ją otworzyć przed jazdą w terenie z dużą ilością kurzu. Dzięki temu prostemu rozwiązaniu, kurz nie był zaciągany przez szczeliny do wnętrza zabudowy – rzeczywiście, skuteczność działania oceniam bardzo wysoko. Na dachu przewidziano mocowanie pod bagażnik z rozkładanym namiotem. W okolicach prawych tylnych świateł zamontowano lewarek hi-lift. Ponieważ jego mechanizm nie był niczym osłonięty, kurz i piach skutecznie go zanieczyściły, co utrudniało jego pracę.
Wnętrze zabudowy
Wewnętrzna przestrzeń została podzielona poziomą podłogą, pod którą znalazły się dwie szuflady – każda zamykana na zamek uniemożliwiający samoczynne jej otwarcie. Jeden z elementów podłogi miał możliwość wysuwania na zewnątrz. Do tego elementu została zamocowana elektryczna lodówka (nie turystyczna chłodziarka). Całość można było wysunąć, co ułatwiało załadunek lodówki. Pomiędzy lodówką a grodzią oddzielającą przedział bagażowy od pasażerskiego, został zamontowany poprzecznie 80-litrowy zbiornik na wodę. Jego tankowanie było możliwe po otwarciu lewej, bocznej klapy. Bardzo sensownie został zamontowany kranik z wodą, który dostępny był na zewnątrz tylnej części zabudowy, w okolicach lewych świateł. Na tylnych drzwiach, od wewnątrz, zamontowano łopatę i siekierę – od zewnątrz – koło zapasowe. Nad tylnymi nadkolami znalazły się dwa schowki na taśmy, klucze, lewarki i inny sprzęt saperski. Te elementy wyposażenia dostępne były przez boczne klapy. Pod sufitem, w specjalnych prowadnicach, wsunięto aluminiowy stolik ze składanymi nogami. Całość wnętrza oświetlona została diodowymi taśmami, a włącznik umieszczono dosyć niefortunnie i przypadkowo przez co mógł zostać łatwo uszkodzony.
Nissan NP300 hard body
Nasze auta miały wyprawowe stalowe zderzaki z solidnymi uszami do holowania. Pod przednim zamontowano aluminiowe płyty chroniące spód silnika. Auto było wyposażone w dwa koła zapasowe. Każdy Nissan był wyposażony w typowy lewarek, krzyżak do kół, gaśnice, trójkąt, lejek, dwa kanistry na paliwo, dwie szekle, solidną taśmę holowniczą, apteczkę, halogen z ładowarką 12V i… śmietniczkę. Standardowy zbiornik paliwa był powiększony o kolejne 80 litrów. Auta były wyposażone w opony MAXTREK SU-800, które słabo zdały egzamin. Nie wytrzymywały dużego ciężaru auta i jazdy po kamieniach. Na szczęście rozmiar opon był jak na tamte warunki dość typowy i nie było problemu z kupnem używanego ogumienia w takim wymiarze.

Na dachu Nissana zamontowano rozkładany namiot dachowy. Jego „obsługa” nie nastręczała większych problemów – była to także dosyć wygodna baza noclegowa
Na dachu zamocowano dwa namioty dachowe, każdy 2-osobowy. Konstrukcja bardzo łatwa do rozkładania i składania. Przy odrobinie wprawy namiot rozkładał się momentalnie. Pewnym utrudnieniem było rozpinanie i zapinanie zakurzonych suwaków zewnętrznych pokrowców. Szczególnie uważać należało przy ich zapinaniu (żeby nie wciąć materiału namiotu). Ponowne ich otwarcie w takiej sytuacji jest bardzo trudne i na ogół kończy się rozerwaniem metalowego ślizgacza zamka. Wtedy pozostaje już tylko zamknięcie pokrowca na taśmy lub ekspandory. Sam namiot był dość komfortowy, standardowo w jego wyposażeniu znajdował się kilkucentymetrowy, wygodny materac. Dobrze spisywał się w tamtejszych warunkach, jednak podczas silnego deszczu jego szczelność pozostawiała wiele do życzenia.

Kilka elementów niezbędnych w terenie – auto wyprawowe zostało wyposażone bardzo solidnie, dzięki czemu obyło się bez przykrych niespodzianek
W zależności od wynajmującej firmy, auto jest wyposażone dodatkowo w śpiwory, poduszki, koce, sztućce, talerze, kubki, naczynia, ręczniki, butlę z gazem i palnikiem, grill, worek węgla i rozpałkę, zapałki, 4 składane fotele turystyczne i składany stolik, są też metalowe kieliszki do wina. Czyli wszystko co niezbędne w kwestii przeżycia z dala od cywilizacji – przynajmniej przez kilka dni.