OFF-ROAD PL MAGAZYN 4x4 | CHALLENGE&INDEPENDENCE
Search
Logo OFF-ROAD.PL magazyn 4x4

Kambodża

MUTT-ing in Cambodia

Pierwsze promienie słońca wstającego leniwie nad prastarym Imperium Khmerskim odkrywają dla nas wieże Ankgor Wat i odbijają się majestatycznie w wodach fosy, okalającej kompleks świątynny, który za chwilę przeniesie nas w magiczny świat historii pisanej w kamieniu. Setki kołyszących się na wodzie nenufarów tworzą szpaler powitalny dla czterech wesołych wędrowców z mazowieckiej krainy. Tak właśnie zaczyna się nasza kambodżańska przygoda. Od tej chwili będzie jak u Hitchkocka, czyli coraz ciekawiej.

Większość ludzi kojarzy Kambodżę z bogactwem kulturalnym Imperium Khmerskiego albo z bolesną współczesnością, która słowo „Khmer” odmieniła przez wszystkie przypadki okrucieństwa z czerwienią w tle. Na szczęście piętno, które odcisnęły lata przebudowy społeczeństwa kambodżańskiego przez Czerwonych Khmerów, to dziś historia, którą trzeba znać, by zrozumieć ten kraj. Można zaryzykować twierdzenie, że ten, kto choć raz był w Kambodży, nie pozostanie nigdy wobec tego kraju obojętnym i będzie chciał do niego wrócić. Tak było z nami i po kilku latach powróciliśmy do Kambodży, żeby na własne oczy zobaczyć, jak ten kraj się zmienia, jednocześnie nie tracąc swej tożsamości ukrytej w spokojnym obliczu Buddy.

Historia

Starożytna Kambodża to dziesiątki świątyń ukrytych w dżungli, do których dotrzeć można na różne sposoby. My wybraliśmy ten, który bliski jest wielu czytelnikom tego magazynu, czyli samochodem terenowym, a właściwie wojskowym następcą Willysa Jeepa, czyli Fordem M151 (MUTT). Ten środek transportu pozwolił nam nie tylko dotrzeć do wielu miejsc, których turysta autokarowy nigdy nie odwiedzi, ale także przenieść się w czasie do lat niechlubnej akcji „wyzwolicielskiej” wojsk amerykańskich, znanej jako Inwazja Kambodżańska. Nie będziemy tu jednak pisać o politycznej stronie współczesnych dziejów Kambodży, żeby polemika na temat tego, kto jest dobry, a kto zły, nie przysłoniła opowieści o niesamowitej podróży po tym magicznym, dalekowschodnim kraju.

Angkor Wat

Tak więc wracamy do początku podróży, czyli kompleksu świątynnego Angkor Wat. Stanowi on serce kompleksu Angkor, rozciągającego się na powierzchni ok. 400 tys. m2, który został słusznie wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturalnego UNESCO. Pomimo tego, że świątynie Angkoru pochodzą z tego samego okresu, to każda z nich jest inna i każda oferuje niezapomniane wrażenia odwiedzającym je podróżnikom. Klasyczna Angkor Wat kontrastuje z „barokową” Bayon, zbudowaną w sercu Angkor Thom, dawnej stolicy Imperium, zaś wrastająca w dżunglę Ta Prohm to, obok Lary Croft, prawdziwa gwiazda filmu Tomb Raider. Zwiedzanie tych trzech pereł dawnej architektury to całodzienna wyprawa do serca Imperium Khmerskiego, świętującego okres swego rozkwitu w czasach, w których nad naszą poczciwą Europą unosił się swąd płonących stosów.

Phnom Kulen

W kolejnym dniu kontynuujemy wyprawę śladami dawnych Khmerów i ruszamy do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, czyli do Phnom Kulen. To na tym wzgórzu król Jayavarman II ogłosił niezależność Kambodży od Javy, co dało początek Imperium Khmerskiemu. Park Narodowy Kulen to magiczne miejsce, w którym w szumie majestatycznego wodospadu i rzeki Tysiąca Lingów (przyp. aut.: płaskorzeźby fallusów i lingów na dnie rzeki, oznaczających jedność pomiędzy elementem męskim i żeńskim) podziwiać można to, co najpiękniejsze w dżungli wschodnioazjatyckiej. To tu ukrywa się świątynia Preah Ang Thom z monstrualnym posągiem leżącego Buddy – miejsce święte dla mieszkańców Kambodży, którzy pielgrzymują tu z najodleglejszych krańców kraju. Niezwykłym przeżyciem jest droga do świątyni, podczas której pokonać trzeba setki schodów, na których siedzą żebracy czekający na parę groszy, czyli klika kambodżańskich banknotów mających wartość porównywalną ze złotym polskim przed denominacją.

Odbudowa

Widok żebraków na schodach świątyni to niejedyny smutny obrazek przypominający o tym, że ten kraj ciągle podnosi się z czasów wojen domowych i przebudowy społecznej autorstwa Czerwonych Khmerów. Miejsca takie jak Phnom Sampeau przypominają o tym boleśnie, bo kto, oprócz moralnego degenerata, mógłby na wzgórzu świątynnym urządzić miejsce masowej kaźni? Pomimo tego, że epoka Pol Pota zakończyła się, miejmy nadzieję bezpowrotnie, cztery dekady temu, zwiedzając Kambodżę musimy być przygotowani na widok starszych i młodszych ludzi okaleczonych przez miny i ładunki wybuchowe. Ten wyniszczony kraj przez lata zmagał się z problemem pozostałości wojennych rozsianych na obszarze blisko 2 000 km2. Na szczęście dziś to przeszłość, a mieszkańcy, patrząc na inne kraje Dalekiego Wschodu, wierzą, że mogą odbudować potęgę Imperium Khmerskiego. Kambodża jest obecnie najszybciej rozwijającą się gospodarką Azji, dlatego mamy ostatnią okazję, żeby zobaczyć życie mieszkańców Kambodży w tradycyjnych wioskach ukrytych w dżungli – takich jak te, które mijaliśmy w naszej podróży przez Góry Kardamonowe – albo życie na wodzie w rybackiej wiosce na jeziorze Tonle Sap w pobliżu Siem Reap.
Podczas dwóch podróży do Kambodży zjeździliśmy ten kraj wzdłuż i wszerz, ale jeżeli ktokolwiek zapytałby nas o to, czy chcielibyśmy tam wrócić, bez namysłu odpowiedzielibyśmy, że tak. Przecież są jeszcze miejsca, których nie odkryliśmy, np. świątynia Preah Vihear, która w czasie naszej podróży była objęta walkami pomiędzy Kambodżą a Tajlandią i która finalnie na mocy wyroku Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w listopadzie 2013 roku wróciła w ręce Imperium Khmerskiego i stała się częścią Królestwa Kambodży.

KHMER RALLY
Ponieważ brakuje nam dźwięku dzwoneczków tańczących apsar, zapachu kwiatów lotosu, gwaru ulicznych targów, widoku szalejących tuk-tuków, smaku burgerów z insektów, zimnej piany piwa Angkor w sercu dżungli, postanowiliśmy wrócić do Kambodży jeszcze w tym roku. Chętnych niezapomnianych wrażeń, zapraszamy do przeżycia przygody razem z nami (www.khmer-rally.com).

autorzy: Agnieszka Wasilewska-Semail, Michał Rej, zdjęcia: autorzy

...a może to też Cię zainteresuje:

Kapitańskie siedzenia pośrodku zmniejszają poczucie ciasnoty z tyłu
Ameryka w trzech rzędach

Amerykańskie SUV-y z 3 rzędami siedzeń  Specyfiką Stanów Zjednoczonych jest dominacja rozmiaru full-size – rzecz jasna dotyczy to także motoryzacji.

Czytaj dalej >>