Wunderwaffe to od samego początku nie miała być typowa impreza terenowa. Opisałbym to raczej jako rodzaj zlotu rekreacyjno-terenowego dla miłośników militariów i ogólnie – rozrywek towarzyskich na mniej lub bardziej wolnym powietrzu. I w tej kategorii zdecydowanie się udało.
To, co dla wielu w ten weekend stanowiło problem – gigantyczne roztopy, dla ekipy Szwadronu i przyjaciół było tylko przyjemnością. Błoto nie zrobiło się monstrualne – było dokładnie takie, jakie miało być. Było go na tyle, żeby się elegancko ubrudzić, ale nie na tyle, żeby wkleić. Tym bardziej, że wśród uczestników imprezy nie było raczej zwinnych Suzuk czy popularnych ostatnio leciutkich UTV, a raczej – „Gaziki”, UAZ-y, czy nawet przez część trasy – Star 266! Podczas pierwszej części imprezy – gry terenowej, w której ekipy (wszystkie załogi zostały podzielone na dwa zespoły) ścigały się do wyznaczonego przez Organizatorów celu, przeszkodą nie do przebycia okazał mokry, zbity śnieg (który leżał w tym miejscu pewnie od styczniowych opadów). Ani przez to przejechać, ani się przekopać – dlatego Organizatorzy podjęli decyzję o ściągnięciu zespołu z trasy. Można to było zrobić tym bardziej, że drugi zespół zdążył już wygrać grę. W niedzielę przyszedł czas na turystyczny przejazd z Mrągowa do Rucianego pod opieką profesjonalnego przewodnika. No i najważniejsze – był czas na przyjemną zabawę w sympatycznym gronie. A przecież o to właśnie przybyłym załogom najbardziej chodziło!
{gallery}wunder{/gallery}