OFF-ROAD PL MAGAZYN 4x4 | CHALLENGE&INDEPENDENCE
Search
Logo OFF-ROAD.PL magazyn 4x4

Rosyjski Dakar – Silk Way Rally 2012 – relacja załogi NAC Rally Team

Prolog. Moskwa jest wielka. Jechaliśmy w centrum miasta po 8-pasmowej (w każdą stronę) drodze, która na dodatek korkowała się na każdym skrzyżowaniu. Moskwa jest droga. Hotel w którym mieszkaliśmy oferował standard, za jaki w Polsce zapłacilibyśmy ok. 6 razy mniej niż tam. Moskwa jest … miejscem startu SilkWay Rally, czyli drugiego po Dakarze największego maratonu cross-country na świecie.

Piątek. Odbiór Administracyjny i Badania Techniczne mieliśmy co prawda wyznaczone na sobotę rano, ale po krótkiej rozmowie z organizatorami okazało się, że następny dzień będzie bardzo ciasny czasowo i jeśli chcemy – możemy bez problemu załatwić sprawy dzisiaj.

Rozpoczęliśmy zbieranie pieczątek – dokumenty samochodu, ubezpieczenia, płatności, lekarze, zdjęcia, GPS, Iritrack, hotele, roadbook na pierwszy dzień, itd. Poszło naprawdę gładko i już po 2 h dostaliśmy końcową pieczątkę i wyznaczoną godzinę badań technicznych. Problem polegał na tym, że nasze samochody były ciągle ponad 100 km od Moskwy jadąc w konwoju od fińsko-rosyjskiej granicy. Na szczęście dotarły dość szybko i po naklejeniu numerów startowych podjechaliśmy na Badania Techniczne. Pajero przeszło gładko – panowie zadowolili się plombami z Italian Baja – dołożyli tylko plombę na skrzyni biegów, jako że wymienialiśmy ją pomiędzy rajdami. Z Unimogiem też bez kłopotów. Tylko nowa plomba na klatce i sprawdzenie czy mamy race ratunkowe i kompas. Mieliśmy, więc się udało. Oczywiście w obu samochodach dokładne sprawdzenie kombinezonów, bielizny, kasków i HANS-ów. Ale to norma. Reasumując – przyjemnie i miło, bez czepiania się szczegółów. Oby tak było na innych rajdach.

Sobota. Krótkie leniuchowanie, a potem już przygotowania do startu. Jeszcze w samochodach assistance musieliśmy zamontować do deski rozdzielczej urządzenia Tripy. W MAN-ie oczywiście nie było to trudne, jednak jak nie wiercić deski rozdzielczej wynajętego Nissana X-Trail z przebiegiem 22 km (czyli prosto ze sklepu)? Z pomocą przyszło mocowanie do telefonu na przyssawkę, trochę folii bąbelkowej i wszechobecna srebrna taśma. Wyszło idealnie. Tripy to elektroniczna wersja roadbooka dla assistance, która jak po sznurku prowadzi od obozu do obozu, a jednocześnie dba o ograniczenia prędkości, których łamanie jest surowo karane przez organizatora. Małe auta assistance – 110 km/h, ciężarówki – 90 km/h.

Potem już MAN jedzie bezpośrednio do Ryazania, a my na start na Placu Czerwonym. DUŻA impreza, duża rampa i wszystko wielkie. Po kolei startują rajdówki, a potem ciężarówki. Wielkie Kamazy – jak zwykle – robią niesamowite wrażenie. Gdy nasze Pajero wjeżdżało na rampe – były jeszcze tłumy. Potem plac lekko pustoszeje i kiedy wjeżdża nasz Unimog – jest już spokojniej. Ale nie szkodzi – i tak czujemy się częścią wielkiej imprezy i jesteśmy szczęśliwi, że możemy stanąć na jednym starcie ze zwycięzcami Dakaru. Beata w międzyczasie wyskakuje i kręci krótki materiał dla TVP2, idąc z mikrofonem w ręku obok jadącego samochodu. Już się bałem, że nie zdąży i że pojedziemy bez niej.

Potem tylko 200 km dojazdówki – z czego pierwsze 60 w mega-korku – i już jesteśmy na lotnisku w Ryazaniu. Wydawałoby się, że po 200 km asfaltu raczej nikt nic nie będzie naprawiał. Błąd. Wszystkie serwisy pracują. My też mamy kilka drobiazgów do poprawienia, ustalamy co wlewamy do CamelBack-ów na następny dzień, omawiamy strategię (jechać wolno i spokojnie) i idziemy spać.

Niedziela. Serwisy wyjeżdżają o 5:00. Mają do przejechania 770 km aż do Wołgogradu. A my startujemy znacznie później. Dzisiaj długa dojazdówka (500 km), potem 260 km odcinka specjalnego i na deser 120 km do obozu. Ciekawe, czy będziemy przed assistance?

Pierwszy OS prowadzi Jarek – wolę najpierw popatrzeć jak bardzo daje Unimogowi w kość. I już po kilku kilometrach wiem, że jego doświadczenie mówi „jedź spokojnie, równo, gaś hopki, odhamowuj dziury, spokój…”. I tak właśnie jedziemy. I jakoś na mecie okazuje się, że wylądowaliśmy na 17. miejscu, więc na dzień dobry do góry (startowało 26 ciężarówek). To właśnie realizacja planu spokojnego jechania. Unimog to nie 10-tonowe WRC, jakim jest Kamaz. To niezawodna maszynka do połykania kilometrów w równym rytmie. Paweł i Ernest w Pajero na 44. pozycji, czyli w środku stawki (88 samochodów na starcie). Więc też zgodnie z planem.

Oczywiście nie obyło się bez przygód. Ciężarówki przekraczały jedną z rzek brodem (rajdówki mostem) a woda okazała się tak głęboka, że wlała się do kabiny Unimoga. A to jest naprawdę wysoko. Niestety zalała jeden z magicznych czujników w układzie hamulcowym, co spowodowało błąd elektroniki i ograniczenie mocy silnika tak bardzo, że mogliśmy się ledwo toczyć na jedynce. Krótka walka z resetem komputera i znów mamy nasze 430 KM. Ale strach był.

Poniedziałek. Assistance odpoczywa na miejscu, a

...a może to też Cię zainteresuje:

Gadżety 230

1. Kamik Labrador testowane przez OFF-ROAD PL   Nowy model śniegowców firmy Kamik – 120-letniej ikony outdooru z Kanady –

Czytaj dalej >>