Rzeczywistość pokazuje, że w motoryzacyjnym obrocie handlowym zaczynają dominować silniki doładowane. Przedrostek „turbo” dotyczy zarówno aut z silnikami wysokoprężnymi, jak i benzynowymi. Do tych pierwszych jesteśmy przyzwyczajani już od kilku dekad. Do tych drugich trochę krócej. Czy mocny „uturbiony” benzynowiec to dobra alternatywa dla klasycznego turbodiesla?
Przepisy dotyczące ekologii są bezlitosne. Doposażenie silnika w turbosprężarkę pozwala na zmniejszenie jego pojemności przy zachowaniu dobrych osiągów. Znalezienie wolnossącego diesla to nie lada wyzwanie. W benzynowym obszarze jest już łatwiej, choć tu także ukłon w stronę turbosprężarki widać gołym okiem. Dzięki temu nawet niewielkie silniki stają się dynamicznymi źródłami napędu. Dobrym przykładem jest tutaj dwucylindrowa jednostka Fiata – TwinAir. Ten maleńki motor generuje 85 KM. Dzięki turbo-zabiegom większe i mocniejsze silniki stają się jeszcze bardziej dynamiczne. Niektórzy producenci (np. BMW) idą o krok dalej i obsadzają pod maską nie jedną, a trzy turbosprężarki. Do naszego porównania trafiły jednak dwie klasycznie doładowane jednostki.
XT vs D-CAT
Subaru doświadczenie w budowie turbodoładowanych silników benzynowych ma niemałe. Silnik 2.0 Turbo występował także w pierwszej generacji Forestera. W Ameryce jest dostępny większy 2,5-litrowy silnik, z tym że wolnossący. Biorąc pod uwagę rynek europejski, japoński producent zdecydował się na mniejszy litraż. 2.0 XT to silnik o mocy 240 KM. Jednostka korzysta z bezpośredniego wtrysku paliwa. Duży moment obrotowy jest dostępny od 2 400 obr./min, zaś moc od 5 600 obr./min. Turbodiesel Toyoty swoje maksymalne parametry mocy i momentu osiąga w niższych rejestrach obrotowych. Przy tym silnik „rawki” zadowala się nieporównywalnie mniejszą ilością paliwa. Na każde 100 km diesel „spożywa” o około 2 litry mniej. Trudno się doszukiwać w tym czegoś dziwnego. Benzynowiec Forestera (poza tym, że jest benzynowcem) generuje niemal o 100 KM więcej mocy. Skrzynie biegów w obydwóch autach bazują na podobnej technologii. Obie przekładnie CVT z silnikami współpracują w bardzo poprawny sposób. Mowa tu szczególnie o Foresterze, w którym jeszcze niedawno widniała archaiczna 4-biegowa przekładnia automatyczna. Teraz jest już dużo lepiej.
Pod względem dynamiki, między Subaru i Toyotą, jest przepaść. Forester ostatniej generacji wspomaga pracę turbosprężarki dużą chłodnicą powietrza doładowującego. Na masce jednak próżno szukać rasowego wlotu powietrza. Maska tym razem jest płaska – przyczyną takiego stanu rzeczy są względy bezpieczeństwa (zderzenie z pieszym). Skoro już jesteśmy przy kwestii bezpieczeństwa – zarówno RAV4, jak i Forester uzyskały maksymalną liczbę gwiazdek (ocena ogólna) w teście zderzeniowym organizowanym przez Euro NCAP.
Zawieszenie, napęd
XT daje nieporównywalnie większą frajdę z jazdy niż jego wysokoprężny rywal. Z punktu widzenia inżynierii, mocny silnik nie jest trudno zbudować. Największy trud sprawia opracowanie konstrukcji auta, która będzie w stanie okiełznać jego potencjał. Forester XT 2.0 turbo ma optymalnie zestrojone zawieszenie. Jest to udany kompromis pomiędzy przeznaczeniem do jazdy w lekkim terenie, a sportowym pokonywaniem odcinków asfaltowych. Przy pełnym wykorzystaniu możliwości silnika, Subaru nie pozwala na zdradzieckie nurkowanie auta do wewnątrz lub wyjechanie na zewnątrz zakrętu. Duże znaczenie ma tutaj korzystne rozłożenie masy pojazdu. „Leśnik” został dobrze przygotowany do holowania [su_tooltip style=”youtube” position=”north” size=”1″ content=”W wyposażeniu dostępny jest system kontroli stabilizacji przyczepy. Praca układu zaczyna się od wykrycia podłączenia przyczepy. Następnie podczas jazdy odpowiedni sensor monitoruje stabilność toru jej jazdy. Czujnik zbiera dane dotyczące obrotu kół i położenia koła kierownicy. W razie potrzeby elektroniczny „móżdżek”, za pomocą sterowania układem hamulcowym i wysokością momentu obrotowego, stara się odpowiednio ułożyć na drodze zespół składający się z auta i samej przyczepy.” class=”dymek”]przyczepy*[/su_tooltip]. Auto maksymalnie uciągnie 2 000 kg.
Nowy Forester wykorzystuje ten sam schemat zawieszenia, co jego poprzednik. Jednak są pewne, subtelne różnice. „Zawias” został wzmocniony. Producent zwiększył średnicę stabilizatora oraz grubość jego mocowania. Ponadto wzmocniono mocowanie silnika i skrzyni biegów. W tylnym zawieszeniu zmieniono materiał wahacza górnego. Tych mało inwazyjnych modyfikacji jest więcej. Dotychczas oferowana generacja Forestera borykała się z krótką żywotnością łączników stabilizatora. Czy tutaj coś się zmieni? Zobaczymy. Miejmy nadzieję, że inżynierowie z Subaru zwrócili też uwagę na układ wydechowy, który u poprzednika wykazywał zbyt dużą podatność na korozję.
Zawieszenie RAV4 to bardzo podobne, w pełni niezależne rozwiązanie. Z przodu znajdziemy klasyczne kolumny MacPhersona, zaś z tyłu przestrzenny układ wielołącznikowy. Toyota wydaje się bardziej przywiązywać wagę do komfortu jazdy. Zawieszenie jest miękko zestrojone, ale na szczęście nie za miękko. Mimo obecności pod maską cięższej i większej pojemnościowo jednostki wysokoprężnej, masa własna RAV4 jest o prawie 100 kg mniejsza niż w przypadku Forestera. Dodatkowych kilogramów można szukać w większym nadwoziu. Toyota jest nieco dłuższa i wyższa od swojego konkurenta.
Napęd i parametry terenowe Forestera czwartej generacji powodują, że można odważnie wjeżdżać na nierówne drogi szutrowe. Symetryczny AWD realizuje stały napęd na wszystkie koła. Proporcje przekazywania momentu na osie, są odpowiednio dobierane, w zależności od warunków jazdy. Prześwit poprzeczny pojazdu jest wystarczająco duży i wynosi 220 mm. To o 33 mm więcej niż w Toyocie RAV4. Żadne z aut nie ma reduktora. W Foresterze kierowca ma do dyspozycji jedynie system X-Mode, który zajmuje się dystrybucją momentu obrotowego na poszczególne koła. Funkcja jest przeznaczona do użycia podczas wolnej jazdy (do 20 km/h) w terenie. Po aktywacji systemu następuje zwiększenie ciśnienia sprzęgła międzyosiowego. Ponadto zmianie ulega charakterystyka pracy silnika. Z układem X-mode na bieżąco współpracuje funkcja Hill Descent Control (wspomaganie zjazdu ze wzniesienia).
RAV4 nie posiada analogicznej do X-mode funkcji. Napęd Toyoty realizuje stały napęd na przednią oś. Jeśli zajdzie potrzeba, tylna oś jest automatycznie „dopinana”. Istnieje również możliwość wybrania trybu stałego napędu obu osi. Oba samochody w kwestii napędu bazują na tym, co ich starsze generacje.
Wnętrze
Katalogi sprzedażowe Forestera 2013 informują, że w porównaniu do poprzednika, przestrzeni w kabinie wyraźnie przybyło. Z moich odczuć wynika, że – owszem – jest przestronnie, ale dużych różnic nie zanotowałem. Choć pojemność bagażnika rzeczywiście jest większa. Z 450 l wzrosła do 505 l. Wynik jest przyzwoity, ale konkurencja wychodzi do klienta z czymś więcej. Toyota RAV4 kryje pod klapą 547 l objętości „kufra”. Najnowszy Forester chwali się elektrycznym mechanizmem otwierania drzwi bagażnika (dostępny także w Toyocie). To nie wszystko – moduł został wyposażony w pamięć wysokości otwarcia klapy. Wygody nigdy za dużo.
We wnętrzu RAV4 jest przytulnie. Wrażenie to buduje głównie skórzane obicie deski rozdzielczej. Kokpit jest uporządkowany, a obsługa poszczególnych elementów prosta i szybka. Środek Forestera jest bardziej surowy. Tutaj nie występują skórzane dodatki. Za to mamy sportowo skrojony projekt kabiny. Dowodem na to są choćby metalowe nakładki na pedały. Nocną dynamiczną jazdę w Subaru uprzyjemnia panoramiczny przeszklony dach.
Werdykt
Dobrze wyposażony Subaru Forester kosztuje około 170 tys. zł. Konkurent Toyoty to koszt mniejszy o 20 tys. zł. Rozsądek nakazywałby zdecydować się na tańsze i – jakby nie było – bardzo udane auto z turbodieslem pod maską. Cena RAV4 byłaby jeszcze mniejsza, ale silnik o pojemności wynoszącej ponad dwa litry niestety jest obciążony dodatkowymi kosztami akcyzy. Po dłuższej jeździe Toyotą, kierowca stwierdza, że w zasadzie nic jej nie brakuje. Dopiero po bliższym poznaniu „leśnika” i wejściu w interakcję z dwulitrowym turbo benzynowcem pogląd na temat RAV4 musi zostać poddany rewizji. Subaru doskonale czuje się w obszarze jednostek z zapłonem iskrowym. Ktoś, kto nie upiera się tylko przy dieslach i może sobie pozwolić na auto o kilkanaście procent droższe, niech sięgnie po Forestera 2.0 XT. Zachęcam do takiego posunięcia.