Mimo ambicji i walecznego nastawienia, Jarkowi Kazberukowi i Robinowi Szustkowskiemu nie było dane zmierzyć się z innymi załogami w tegorocznym Baja Poland. Podczas testów, na kilka godzin przed startem, w Raptorze padła skrzynia biegów, uniemożliwiając duetowi rywalizację.
– Wszystko zaczęło się na testach, kiedy poczułem, że auto delikatnie ślizga się na biegach. Było to ledwie wyczuwalne, ale już przy wrzuceniu wstecznego podskoczyły obroty, a samochód nie przyspieszył. Potem za kierownicę wsiadł Jarek i okazało się, że nie ma trzeciego biegu… – relacjonował Robin Szustkowski.
Ford Raptor prosto z odcinka testowego pojechał do serwisu, gdzie mechanicy najpierw sprawdzili elektronikę i kiedy nic nie znaleźli, spuścili trochę oleju ze skrzyni biegów. Wraz z nim wypłynęły opiłki metalu, które wskazywały na uszkodzenie mechaniczne. – Niestety w samochodach seryjnych skrzynia jest schowana, a jej wymiana oznacza rozmontowanie połowy auta. Nie było szans, żebyśmy zdążyli. Można powiedzieć, że pokonała nas statystyka. W tym sezonie jeździliśmy bez większych problemów technicznych, a mi w życiu nie przydarzyła się taka sytuacja, w której wypadłbym z rywalizacji jeszcze przed prologiem. Kiedyś musiał być pierwszy raz. Mam nadzieję, że również ostatni – powiedział Jarek Kazberuk.
Niepocieszeni kierowcy, którzy przed startem mieli ogromne nadzieje na walkę o czołowe lokaty zapowiedzieli już jednak, że nie zamierzają składać broni. – Ford Raptor, prosto ze Szczecina pojechał do serwisu, gdzie mam nadzieję mechanicy odkryją przyczynę awarii. Mamy oczywiście niedosyt i jest to rozczarowanie, bo chcieliśmy się pokazać z dobrej strony przed własnymi kibicami, ale to jeszcze nie koniec walki o podium Pucharu Świata. W październiku czeka nas dłuższy i wyżej punktowany Rajd Maroka, więc jeszcze wszystko przed nami – zapewnił młodszy z kierowców.
Tymczasem obu zawodnikom R-Six Team pozostaje kibicowanie kolegom, którzy w sobotę i niedzielę powalczą na poligonach północno-zachodniej Polski. – Rywalizacja zapowiada się ciekawie, bo już prolog w klasie T2 nie ułożył się tak, jak przewidywałem – przyznał Robin Szustkowski. – Prowadzenie Yassira Seadana jest oczywiste, ale Robert Kufel na drugim i Klaudia Podkalicka na trzecim miejscu to już małe niespodzianki. Zwłaszcza, że wyjątkowo daleko znalazł się również nasz kolega Adel.
– Niespodzianek nie było natomiast w klasie T1 – dodał starszy z kierowców. – Nasser był najlepszy, ale bardzo cieszy fakt, że drugi czas wykręcił Krzysztof Hołowczyc. Będę mocno wspierał i trzymał kciuki za Polaków przez cały weekend – podkreślił.