OFF-ROAD PL MAGAZYN 4x4 | CHALLENGE&INDEPENDENCE
Search
Logo OFF-ROAD.PL magazyn 4x4

Iran

Iran

Perskie oko Azji

Irak czy Iran? A jaka to różnica? Dla większości ludzi z Zachodu raczej niewielka. Kiedyś Persja była potężnym imperium, w nowożytnych czasach nie odgrywała już tak znaczącej roli. Dzisiejszy Iran wyrósł jednak na tej wielowiekowej tradycji i jest krajem z kulturą wielokroć starszą niż nasza – polska. I chociaż dziś to państwo uznawane jest za niecywilizowane i wręcz niebezpieczne dla światowego pokoju i ładu, warto odwiedzić je chociażby raz.

Iran

Iran

Dla podróżników XX i XXI wieku Iran stał się krajem tranzytowym, który leży po drodze do Indii. Taki też był i dla mnie – dwukrotnie przejeżdżałem przez Iran, zawsze kierując się w stronę Indii. W końcu przyszedł jednak czas, aby trochę dokładniej przyjrzeć się temu miejscu.

O Iranie

Zebranie ekipy podróżników chętnych, by odwiedzić Iran, było nie lada wyzwaniem. W zachodnich mediach kraj ma bardzo zły PR. Poza tym państwa islamskie, zarządzane przez Mułłów, rzadko wybierane są jako kierunek wakacyjnych wypraw. Inaczej jest w przypadku Rumunii czy Gruzji. Iran jednak nie jest krajem arabskim, a perskim. Dodatkowo jest państwem policyjnym – przestępczość wewnątrz jego granic jest na praktycznie zerowym poziomie. Od rewolucji Khomeiniego był miejscem zamkniętym na zachodni globalizm, przez co ludzie żyją tu z dala od naszego materializmu i konsumpcji, są do przesady przyjaźni, otwarci i chętni do kontaktów z przyjezdnymi. Tylko w ten sposób mogą poznać świat spoza granic ojczyzny.
Wszystkie moje podróże do Iranu zaczynały się we wschodniotureckim albo raczej kurdyjskim Dogubayazit. Jest tam coś na kształt kempingu, ponad miastem, przy jednym z niewielu w tym regionie źródeł. Widać z niego ośnieżony szczyt Ararat (5165 m n.p.m.), położony zaledwie 25 km dalej. Kiedyś na tym kempingu spotykali się podróżnicy zdążający czym się da i jak się da do wielkiego celu – Indii. Odkąd Pakistan stał się niestabilny, ta trasa lądowa straciła na znaczeniu.

Iran

Iran

Za granicą

Po przekroczeniu irańskiej granicy mamy do czynienia ze wschodniotureckim totalnym bałaganem i rozgardiaszem, potem czeka nas wyniosły spokój Persów. Teoretycznie na granicy trzeba zapłacić wysoki podatek od silników diesela, ale można to obejść za sprawą łapówki albo długiej dyskusji z urzędnikiem, który zachowaniem, erudycją, wykształceniem i elegancją nie odbiega od przedwojennych norm angielskich.
Iran bardzo szybko się zmienia. Kiedy byłem tam za pierwszym razem, Internet był zabroniony. Po kilku latach pozwolono na użytkowanie telefonów komórkowych. Teraz wprowadzono kredyty, na ulicach zaroiło się więc od samochodów i okazało się, że jedyna rafineria irańskiej ropy nie potrafi zaspokoić popytu. Wprowadzono sprzedaż reglamentowaną, co szalenie utrudniło podróżowanie. Mimo zamknięcia Iranu na świat zachodni, wiele osób mówi tutaj po angielsku. Po rewolucji religijnej sporo emigrantów wróciło z Zachodu do ojczyzny. No i zawsze można dogadać się na migi. Język rosyjski nie jest tutaj znany.
Z powodu niskiej ceny paliwa*, można je kupić dopiero w Tabriz – 350 km od granicy. Taki przepis. Kiedyś, przed Tabriz stał wielki billboard z napisem „Down with USA”. Dziś go już nie ma, a strażnicy rewolucji już nie rekwirują muzyki zachodniej, alkoholu i nie wyłapują kobiet bez chust na głowach. Zasady poluzowano, ale nadal trzeba być abstynentem, nosić długie spodnie, a w przypadku kobiet nakrycie głowy.

W Iranie paliwo jest bardzo tanie. Kiedyś litr diesela kosztował 0,09 zł, teraz jest to 0,60 zł. Paliwo jest na kartki.

Iran

Iran

Północ

Przez pierwsze kilka dni zwiedzaliśmy północny Iran. Zaczęliśmy od Kandovan. To takie miejsce przypominające turecką Kapadocję, tyle że ciągle żywe i nieturystyczne. Potem pojechaliśmy nad morze Kaspijskie. Są tam nawet plaże, chociaż bieganie w slipach jest nie na miejscu. Dalej wjechaliśmy w dolinę Alamut, aby zobaczyć ruiny zamków dawnych Asasynów. Wiąże się z nimi rozległa historia. Krótko mówiąc – była to pewnego rodzaju sekta ludzi zajmujących się religią, filozofią i… rozbojem. Taka bliskowschodnia odmiana Ninja, ze swoim kodeksem zachowań i wierzeń oraz szkoleniami najlepszych Asasynów, czyli zabójców wynajmowanych przez dawnych oligarchów. Żyli tu sobie w niedostępnej krainie gór Elburs, tuż pod szczytem Alam Kuh (4850 m n.p.m.). Kres ich idylli w XIII wieku przynieśli nieokrzesani Mongołowie.

Teheran

Z doliny Alamut puściliśmy się autostradą, na której ruch był bardzo nieskoordynowany. Stolicę Iranu minęliśmy jadąc po obwodnicy. Znam Teheran od środka. Jego urok nie jest aż takim magnesem, aby sprostał kompletnemu zakorkowaniu komunikacyjnemu. Kiedyś dwukrotnie przedzierałem się motocyklem przez miasto. W upale, na stromych ulicach jak w San Francisco – to było nie lada wyzwanie. Postanowiliśmy niezwłocznie pojechać dalej na wschód, w piękne góry Elburs, schodzące w słoną pustynię Dasht.

Góry

Widziałem wiele gór, ale te w Iranie są inne. Może to klimat, a może minerały ukryte w ich wnętrzu, w każdym razie wzniesienia przykuwają oko kolorami i niecodziennymi kształtami. Te na północy są zalesione, Elburs – egzotyczne i kolorowe. Zagros (mają długość 1600 km) są suche, piaszczyste i bezludne, a bardziej na zachód groźnie skaliste. Można tam znaleźć ostatnich koczowników – Bachtiarów. Miałem kiedyś okazję spotkać ich na drodze. Kolorowa grupa Cyganów – takie było moje pierwsze wrażenie. Bachtiarowie egzystują jednak w świecie islamskim, z inną religią, innymi obyczajami.

Śniadanie w Górach Elburs

Śniadanie w Górach Elburs

Dojechaliśmy do Semnan. Z tym miasteczkiem wiąże się pewna historia sprzed lat. Kiedyś zaaresztowano tutaj dwóch podróżników motocyklowych, którzy wtargnęli do zamkniętej bazy wojskowej na pustyni. Podobno, kierując się zdjęciami satelitarnymi, jechali z zamiarem przekroczenia słonej pustyni. Nikt z tutejszych tajniaków nie chciał jednak w takie tłumaczenie uwierzyć. Wjechali do bazy i zapytali o drogę – co za bezczelność! Pamiętam to dobrze, bo byłem jednym z tych motocyklistów.

Dasht

Tym razem szerokim łukiem ominęliśmy tereny wojskowe i wjechaliśmy drogą 81 w sam środek pustyni. Dasht jest surowa, bezduszna, ale i niesamowicie piękna. Warto obejrzeć jej zdjęcia satelitarne, wyglądają jak czarujące witraże Chagall’a w katedrze w Reims. Warto także tam przenocować. Gruba na kilka centymetrów warstwa soli, pył słonego piachu i kompletny brak dźwięków. Na wyschniętych jeziorach nie mieszkają nawet owady. Taki nocleg może być zjawiskowy. Pustynia ma prawie 80 000 km2 – 25 % terytorium Polski. Podobno na jej zachodnich krańcach żyje jeszcze gepard azjatycki.

Nocleg na piasku pustyni Dasht

Nocleg na piasku pustyni Dasht

Yazd

Prosto z pustyni wypadliśmy na miasto Yazd. Miejsce ma charakter typowo pustynny, czyli jest w nim pełno zieleni. Tak dla przekory albo dla symbolicznego powstrzymania nawału piasku, suchości wysysającej wszelką wilgoć ze śluzówek oczu i nosa, wreszcie dla odmiany monochromatycznych krajobrazów. W takich miejscach kolor zieleni jest niemal święty, a roślinność dopieszczana codziennie.

Yazd jest starożytnym miastem ze swoistą kulturą. Można przebywać tu tydzień, a wszystkiego i tak się nie zrozumie. Jest też ostoją zoroastrianizmu, pradawnego systemu filozoficzno-religijnego, istniejącego do dziś w islamskim świecie. Kiedyś był w Persji religią panującą, dziś przypomina o tym wieczny ogień, tlący się nieprzerwanie od 16 wieków w świątyni.

Yazd to także ciekawa starówka, po której można chodzić bez końca, oraz meczety. Nasze samochody skierowaliśmy jednak w stronę perły Persji, czyli w kierunku Isfahanu. Przejechaliśmy pustynne góry Zagros i stanęliśmy popasem na dwa dni w Esfahanie. Kiedyś miasto było stolicą, dziś jest centrum turystyki zorganizowanej. Pełno tu zabytków najwyższej klasy. Są mosty na rzece, wielki plac, meczety. W Isfahan panuje niezwykła atmosfera spokoju, mimo buzującej nowoczesności. To wielkie miasto. Na jego obrzeżach schronienie znaleźli nawet Ormianie przesiedleni tutaj w XVII wieku.

Rozsypujący się ziggurat w suchych Górach Zagros

Rozsypujący się ziggurat w suchych Górach Zagros

Przyjazna atmosfera

Dalej pojechaliśmy przez bajkowy Zagros. Nie ma tu wielu dróg, większość jest kiepskiej jakości, ale o to nam przecież chodziło. W Iranie asfaltuje się wszystko, bo coś z tym bitumitem trzeba przecież robić. W górach jednak walczyliśmy o jakąkolwiek drogę. Gdzieś po środku tych pięknych krajobrazów dogonił nas na mopedzie policjant. Sądziliśmy, że bez dyskusji o mandacie się nie obędzie. Ale okazało się, że zauważył nas w wiosce i pojechał za nami, aby wskazać drogę. Trasa, którą znaliśmy zawaliła się w przepaść, ale uczynny policjant wskazał nam inną, nawet ciekawszą. To właśnie świadectwo gościnności Muzułmanów. Już wcześniej doszliśmy do wniosku, że zanim poprosisz o pomoc w Iranie zastanów się, czy masz czas na długą rozmowę, biesiadę, a nawet wielkie przyjęcie domowe.
Tymczasem dotarliśmy do nieciekawych ruin zigguratu w Chogha Zanbil, glinianej piramidy sprzed 33 wieków i ciekawej wystawy w muzeum w Shush, stolicy Persji sprzed 26 wieków. Odnaleziono tutaj pozostałości dawnych osiedli ludzkich nawet sprzed 7 000 lat, a pierwsze zapiski historii tego miasta są datowane na 60 wieków temu.

Sztuka Iranu

Sztuka Iranu

Sztuka Iranu

Persepolis

W naszej dalszej trasie zobaczyliśmy jeszcze tylko jedno miejsce historyczne – Persepolis, czyli dawną stolicę imperium Dariusza, potem Kserksesa. Zanim tam dojechaliśmy popływaliśmy sobie w morzu Arabskim, czyli w słynnej zatoce Perskiej. Zobaczyliśmy pola pełne ropy. Odwiedziliśmy także największe miasto portowe dawnej Persji i nowoczesnego Iranu – Bandar e Bushehr. Przekroczyliśmy na powrót zielone w tym miejscu góry Zagros i odnaleźliśmy w nich tajną jaskinię, jakby schron dla wyrzutni rakiet. Zatrzymaliśmy się także w Shiraz. Kiedyś było to najnowocześniejsze miasto Persji, znane ze szczepu winogron shiraz, dziś można tutaj podziwiać jedynie piękną cytadelę, w której można znaleźć miłe zacisze od spiekoty i wrzasku nowoczesnego miasta. Wewnątrz jest miły gaj pomarańczowy i cudny staw. Warto także zobaczyć stare zdjęcia, z początku XX wieku. Można na nich odnaleźć Iran kolonialny.

Cytadela w Shiraz

Cytadela w Shiraz

W końcu jednak dotarliśmy do Persepolis. Miasto 26 wieków temu było największym i najbogatszym miejscem na świecie. Zniszczył je Aleksander Wielki w 330 roku p.n.e. w zasłużonej zemście za najazdy Kserksesa.
Persepolis jest miejscem turystycznym, wyzutym z atmosfery dawnej sławy, zakonserwowanym w formalinie gablot, tabliczek z opisami, wyznaczonych ścieżek zwiedzania. O wiele lepszym miejscem, w którym można poczuć dawną chwałę imperium są pozostałości Pasargady, miasta zwykłych ludzi. Persepolis było miastem szlachty.
Tutaj właściwie skończyła się nasza podróż przez Iran. Wracaliśmy na północ autostradami, naglił nas czas. Kierowaliśmy się do ormiańskiego Karabachu. Ale to już zupełnie inna historia.

NIEZBĘDNIK PODRÓŻNIKA

CEL PODRÓŻY

Iran

ODLEGŁOŚĆ

z Polski do Iranu – około 3 600 km, trasa po samym Iranie – 6 400 km

WALUTA

wymiana u koników na granicy, w bankach jest problem i dużo niższy kurs, który zmienia się dość często, za 100 EUR można dostać dużo irańskiego papieru (Riali), karty kredytowe działają w bardzo ograniczonym zakresie

KONSULAT

ambasada Polski w Teheranie, pracownicy nie są jednak zbyt pomocni,

ZALECENIA MEDYCZNE

brak

WARUNKI ATMOSFERYCZNE

klimat gorący, suchy, najlepiej podróżować w maju i październiku, w lecie temperatury dochodzą do 45 st. C, w zimie spadają do -10 st. C, mała wilgotność powietrza

PALIWO

aktualnie w Iranie paliwo jest na kartki, czyli na coś w rodzaju karty kredytowej, turysta może ją kupić, jednak jest to dosyć droga i skomplikowana procedura: łatwiej dogadać się z kierowcami na stacjach benzynowych i zapłacić podwójną cenę (0.65 zł / litr diesela) – połowa dla irańskiego kierowcy, połowa jako opłata za paliwo na stacji

WODA

dostępna bez problemu, Iran to kraj pustynny – ludzie tam cenią wodę i nigdy jej nie skąpią przyjezdnym, lepiej pić wodę przegotowaną, nie zaleca się picia wody prosto z kranu

KOSZT LOKALNEGO POSIŁKU

koszty nieco niższe niż w Polsce

DODATKOWE INFORMACJE

w dużych miastach chaotyczny ruch i ścisk na ulicach, na wsiach należy uważać na zwierzęta hodowlane

Autor: Mariusz Reweda, zdjęcia: Iwona Kozłowiec, autor

...a może to też Cię zainteresuje:

AKADEMIA 4x4 - SKLEP.OFF-ROAD.PL
MAGAZYN OFF-ROAD PL
PRZYGODY