Ekipa Campus Australia Expedition obudziła się w niedzielę pośród eukaliptusów. Temperatura na zewnątrz wynosiła zaledwie +7 stopni. Słonce wstaje w Australii bardziej leniwie niż członkowie wyprawy, dopiero ok. 6.30, i nagrzewa powietrze do ok. +20 stopni w dzień, a zachodzi już ok. 17.30, kiedy to temperatura znowu spada. Do tego czasu uczestnicy ekspedycji muszą przejechać kolejnych 200 km, rozbić obóz i pozyskać opał na ognisko (co bywa trudne).
Droga, którą przemierzają, jest ciekawa, zarówno jeśli chodzi o widoki jak i nawierzchnię. Piaszczyste podjazdy, pojedyncze wydmy i przeprawy przez błotniste doliny okresowych rzek, wyboiste przełomy skalne, kręte piaszczyste ścieżki przez zarośla – to wszystko wręcz uwielbiają członkowie wyprawy! To wymarzona offroadowa droga, która cieszyłaby ich każdym kilometrem, gdyby nie… tarka na żwirowych fragmentach śladu. Jej amplituda to czasami 15cm. Nie ma żadnej prędkości, z którą da się tam komfortowo podróżować. Auto wpada w takie wibracje, że porozumiewanie się w środku nie wchodzi w grę. Wszyscy czekają tylko
w napięciu kiedy coś pęknie, strzeli lub się urwie. Zawieszenie przechodzi najcięższe testy. Amortyzatory Koni są gorące, ale wciąż pracują doskonale. Uczestnicy ekspedycji obniżają jeszcze bardziej ciśnienie
w oponach. Wierzą jednak, że kewlar zastosowany do ich produkcji uchroni je przed przebiciem na ostrych kamieniach. Kilkadziesiąt km przejechanych przy takich wibracjach powoduje niesamowite zmęczenie. Luzuje się część śrub mocujących wahacze, drążki reakcyjne. Dokręcają więc.
w napięciu kiedy coś pęknie, strzeli lub się urwie. Zawieszenie przechodzi najcięższe testy. Amortyzatory Koni są gorące, ale wciąż pracują doskonale. Uczestnicy ekspedycji obniżają jeszcze bardziej ciśnienie
w oponach. Wierzą jednak, że kewlar zastosowany do ich produkcji uchroni je przed przebiciem na ostrych kamieniach. Kilkadziesiąt km przejechanych przy takich wibracjach powoduje niesamowite zmęczenie. Luzuje się część śrub mocujących wahacze, drążki reakcyjne. Dokręcają więc.
Ponadto wszyscy są już oblepieni czerwonym pyłem, który dostaje się wszędzie. Jest go pełno
w samochodzie, sprzęcie foto i nawet w komputerze. Mimo wszystko widoki i sam fakt możliwości eksplorowania tych dzikich, odludnych terenów sprawia ekipie niesamowitą radość. Wszystko wokoło jednak potwierdza, że nie wybrali się tam na turystyczną wycieczkę.
Na nocleg zatrzymali się przy studni 15., gdzie znaleźli trochę suchych krzaków na ognisko i świeżą wodę, jednak bez możliwości wydostania jej z głębokiego szybu. Na szczęście mają zapasy swojej w zbiorniku, chociaż śmierdzi strasznie, zawsze to woda.
{gallery}campus7{/gallery}
Informacja/ zdjęcia: Campus Australia Expedition