Wielu z nas poznaje Alpy podczas zimowych wyjazdów na narty, nieliczni w okresie letnim, wędrując po wyznaczonych szlakach. Miłośnicy off-roadu również znajdą w tym miejscu coś dla siebie. Mimo że państwa, na terenie których leżą te wspaniałe góry, są jednymi z najbardziej rozwiniętych i najbogatszych na świecie, można znaleźć tam drogi, które nie zostały jeszcze pokryte asfaltem. Umożliwiają one miłośnikom jazdy poza twardą nawierzchnią sprawdzenie się w roli kierowcy oraz obserwowanie wspaniałych widoków.
Na polskich forach internetowych można, co prawda, spotkać relacje z nielicznych wyjazdów samochodami terenowymi na zachód, w góry, ale „podstawowymi” kierunkami turystyki off-roadowej ciągle są dla nas kraje bałkańskie oraz Rumunia i Ukraina. Tymczasem, mieszkający na zachodzie miłośnicy jazdy terenowej z powodzeniem korzystają z możliwości, jakie dają znajdujące się tam piękne i wielkie góry. Podzielę się z Wami doświadczeniami z moich wyjazdów. Nie będę opisywał poszczególnych tras, ale podam źródła, z których korzystałem, planując je. Zamieszczone w artykule zdjęcia nie mają podpisanej lokalizacji – mam nadzieję, że ci z Was, którzy przekonają się do wyjazdu w Alpy i Pireneje, sami odkryją te miejsca, a także zobaczą wiele innych, równie lub jeszcze ładniejszych widoków.
Możliwość uprawiania off-roadu w Alpach i Pirenejach
Moje doświadczenia z realizacji wyjazdów dotyczą takich krajów jak: Słowenia, Włochy, Francja, Hiszpania i Andora. We wszystkich tych państwach można spotkać dużą sieć górskich dróg posiadających nawierzchnię nieutwardzoną (najczęściej szutrową, rzadziej kamienistą lub całkowicie nieutwardzoną) lub – jak to było w przypadku Andory – kilka tras narciarskich (oczywiście nieczynnych), którymi można wjechać w górę i podziwiać piękno Pirenejów. Nie potrafię powiedzieć, jak sytuacja wygląda od strony prawnej, ale drogi te w przeważającej części nie posiadają zakazów wjazdu, a opisane w literaturze trasy oraz spotykane auta świadczą o tym, że nie ma generalnego zakazu poruszania się po owych drogach (jak jest np. w Polsce w przypadku wjazdu do lasów). W Słowenii – dajmy na to – spotkać można oznakowanie, że z uwagi na stan drogi poruszamy się nią na własną odpowiedzialność, a we włoskich czy francuskich Alpach natrafiamy na bramy lub zamknięcia (na tzw. elektrycznych pastuchów), które należy sobie otworzyć, a następnie za sobą zamknąć, aby zwierzęta gospodarskie nie uciekły właścicielom. Niezależnie od powyższego istnieją też zakazy wjazdu na odcinki wybranych dróg, których w mojej opinii należy przestrzegać. Niektóre z nich dotyczą określonych godzin, dni lub części roku. Dostępnych tras jest jednak na tyle dużo, że nie ma potrzeby świadomego łamania przepisów i naruszania czyjejś własności. Poruszając się po dostępnych drogach, spotykaliśmy się w zasadzie tylko z przejawami życzliwości lub – w najgorszym przypadku – brakiem zainteresowania ze strony mieszkańców lub pasterzy.
[su_note note_color=”#627620″ text_color=”#ffffff” radius=”8″]Jeśli chodzi o najlepszą porę roku do realizacji wyjazdu w wysokie góry (przejazdy na wysokości ponad 2 tys. metrów nie należą do rzadkości) to na starcie trzeba w zasadzie wykluczyć okres od października do maja. Gdy wybraliśmy się do Włoch na początku maja, to bardzo wiele tras było niedostępnych z uwagi na zalegającą, grubą warstwę śniegu. Dla mnie optymalnym okresem jest wrzesień – małe ryzyko napotkania białego puchu, nie ma wakacyjnych tłumów, ceny kempingów są niższe, a temperatury akceptowalna dla spania pod namiotem.[/su_note]
Jeśli chodzi o nocowanie, to oczywiście dostępna jest znakomicie rozwinięta sieć dobrze wyposażonych kempingów. Jeżeli zamierzamy korzystać z nich przez dłuższy czas, to warto rozważyć zakup karty jednego ze stowarzyszeń oferujących swoim klubowiczom zniżki. Ja korzystam z ACSI, gdzie można zakupić kartę uprawniającą do pobytu poza sezonem dwóch osób na dość bogatej sieci kempingów za kwotę od 11 do 19 euro/noc. Wielokrotnie nocowaliśmy też na dziko i to niespecjalnie się ukrywając – nikt nie miał do nas o to pretensji, więc wydaje się, że jest to sposób praktykowany i dozwolony, na co zresztą wskazują relacje z innych wyjazdów oraz zdjęcia z przewodników.
Jak wyszukiwać trasy
Moja przygoda z off-roadem w Alpach i Pirenejach rozpoczęła się od serii przewodników Geländewagen Touren autorstwa Theo Gerst (ukazały się następujące książki z tej serii: Italiens Ostalpen, Frankreichs Alpen, Slowenien und Istrien oraz Spaniens Pyrenäen). Oczywiście wynalazłem je gdzieś w Internecie, dotarłem do autora i zakupiłem. Nie są to najnowsze pozycje, choć niektóre doczekały się wznowienia i poprawienia lub wydania na CD. Jak wskazują nazwy, książki wydane są w języku niemieckim i zawierają krótkie opisy tras i atrakcji w pobliżu oraz roadbooki – mapek w zasadzie nie ma. Pomimo że od momentu przejechania tras przez autora minęło już trochę czasu oraz – jak to z roadbookami bywa – nie zawsze wiadomo, co autor miał na myśli, to materiały zawarte we wspomnianych przewodnikach są przydatne i da się przy ich pomocy znaleźć miejsca opisane na poszczególnych kratkach (zawierają również współrzędne GPS), a zabawa z odnajdywaniem tras jest naprawdę przednia. Trzeba jednak wspomnieć, że część dróg opisanych jako szutrowe została dzięki unijnym dotacjom (jak pokazują tablice informacyjne) pokryta asfaltem w całości lub na znacznych fragmentach.
O wiele bardziej zaawansowanym wydawnictwem jest przewodnik GPS OFF-ROAD Westalpen Gardasee autorstwa Sabine i Burkhard Koch, który oprócz książki z opisami tras, mapkami i roadbookami opisowymi zawiera płytkę CD z trasami w formacie GPS, zdjęciami z poszczególnych tras, skanami tradycyjnych map oraz zdjęciami satelitarnymi. Niektóre szlaki pokrywają się z prezentowanymi przez Theo Gersta, ale jest też wiele nowych. Oczywiście nieocenionym źródłem wiedzy jest również Internet – ja najczęściej korzystam z Google Earth oraz Google Maps, dochodząc do wniosku, że tam, gdzie kończy się Street View, zaczyna się off-road. Przy jeździe w terenie posiłkuję się nawigacją terenową Garmin.
Zapewne jest jeszcze wiele innych [su_tooltip style=”youtube” position=”north” size=”1″ content=”Niedawno ukazał się polski przekład książki przeznaczonej, co prawda, dla motocyklistów, ale nie ma powodu, aby nie skorzystał z niej użytkownik auta – Heinz E. Studt 100 PRZEŁĘCZY ALPEJSKICH NA MOTOCYKLU Najpiękniejsze trasy Alp Wschodnich i Zachodnich.” class=”dymek”]źródeł*[/su_tooltip] – zachęcam do samodzielnego poszukiwania i planowania tras.
Dojazdy do off-roadowych szlaków są atrakcją samą w sobie. Co prawda, auto terenowe nie jest wymarzonym środkiem transportu do przemieszczania się po asfaltowych serpentynach (zdecydowanie lepszy jest motocykl lub sportowy kabriolet), ale piękne drogi i widoki będą wspaniałą nagrodą za spokojne pokonywanie kolejnych zakrętów. Radzę tylko wyłączyć w nawigacji szosowej funkcję ostrzegania o niebezpiecznych zakrętach, bo bez przerwy będziemy dostawali stosowny komunikat.
Porady praktyczne
Trasy off-roadowe – przynajmniej te z przewodników – nie są bardzo trudne technicznie. Zazwyczaj posiadają twardą, dobrze utrzymaną, szutrową nawierzchnię. Jeżeli nie jeździ się po trasach narciarskich (takie też znajdowaliśmy) to nie są również bardzo strome. Duża część z nich to stare drogi budowane w celach militarnych pomiędzy usytuowanymi na szczytach wzniesień fortami. Miejscami będą dość wąskie, z ciasnymi zakrętami, do pokonania których czasami będzie trzeba się co najmniej raz cofnąć. Niezbyt często spotyka się jakiś rodzaj murków i barier chroniących przed spadkiem – no cóż, jak nie czujesz się pewnie za kierownicą to lepiej nie jechać na te najwyższe lub najbardziej eksponowane trasy. Nie ma za to specjalnych trudności terenowych, z którymi nie poradzi sobie dobry SUV. Oczywiście opony terenowe (odporność na uszkodzenia) i reduktor (pomaga na stromych podjazdach i zjazdach) są zawsze dodatkowym atutem i powodują, że jazda jest bardziej komfortowa. Niektóre trasy we Włoszech prowadzą przez rzeki – przy wyższym stanie wody na pewno konieczne będzie posiadanie snorkela i asysta drugiego pojazdu. Nie są to jednak w mojej opinii niezbędne rzeczy na przeważającej większości tras. Dla potwierdzenia powyższej tezy opiszę, co widziałem podczas wjazdu na Pic du Canigou (francuskie Pireneje, piękny widok w kierunku Morza Śródziemnego), na drodze, którą w ciągu dnia, do określonej godziny poruszały się tylko licencjonowane Defendery wożące turystów do góry. Uważam, że z uwagi na trudności trasy – m.in. liczne, wystające skały – były to auta odpowiednie. Ograniczenie wjazdu było konieczne z uwagi na małą szerokość drogi i brak możliwości minięcia się pojazdów. Gdy po południu droga była już dostępna dla wszystkich, udałem się nią do góry. W połowie trasy spotkałem nadjeżdżające z przeciwka Renault Clio – zwykłe, szosowe. W środku siedziało wyglądające na szczęśliwe, starsze małżeństwo, które powolutku, przejeżdżając ze skałek na kamienie, kierowało swoje auto w dół (łatwiejszy wjazd jest możliwy od innej strony). A więc przy odrobinie umiejętności i cierpliwości można próbować nawet szosowym autem, czego jednak nie polecam z uwagi na możliwe uszkodzenia i bardzo niskie tempo jazdy.
W rejonie tej pięknej góry jest kemping Le Rotja prowadzony przez naszą rodaczkę, Marzenę. Zachęcam do odwiedzenia, jak będziecie w okolicy.
[su_box title=”Zamiast niezbędnika podróżnika” box_color=”#92b92a” title_color=”#ffffff”]W obecnych czasach podróżowanie po Europie, a szczególnie po jej zachodniej części jest tak proste, że w mojej opinii nie ma po co tworzyć niezbędnika. Należy po prostu zrobić plan wyjazdu, spakować się i jechać, pamiętając o uniwersalnych zasadach tyczących się każdego wyjazdu – przegląd auta, odpowiedni ubiór, wyposażenie, ubezpieczenie itp. Ten, kto zechce, w pobliżu przejazdów off-roadowych znajdzie wiele innych atrakcji turystycznych, które wzbogacą wrażenia nabyte podczas jazdy autem. Warto też co jakiś czas porzucić cztery koła, ubrać turystyczne buty i udać się na pieszą wycieczkę w góry – takie połączenie off-roadu kołowego i pieszego mnie osobiście najbardziej odpowiada.[/su_box]