Po przygodach na drugim etapie Rajdu Dakar, Adam Małysz i Rafał Marton spadli w wynikach na początek trzeciej dziesiątki, ale obiecują, że powalczą o awans. Start i metę zlokalizowano dzisiaj w Pisco. Odcinek specjalny mierzył 240 km i został poprowadzony przez wydmy pomiędzy regionem Ica i wybrzeżem Pacyfiku. Najlepszy czas uzyskał Stephane Peterhansel. Adama Małysza sklasyfikowano na 25. miejscu. W łącznych wynikach rajdu kierowca Toyoty Hilux zajmuje 23. lokatę.
Zostaliśmy na pierwszej wydmie – mówi Adam Małysz. – Jechaliśmy za Terranovą, który był dzisiaj czwarty. Argentyńczyk hamował w leju, musiałem zwolnić i zakopaliśmy samochód. Trzeba był cofać, spuszczać powietrze z opon. Straciliśmy tam około 30 minut. Potem jechaliśmy już na niskim ciśnieniu. Podczas niebezpiecznego przejazdu przez rzekę uderzyliśmy kołem w kamień, no i trzeba było zmieniać koło. Wtedy wyprzedzili nas de Rooy i Gordon.
Dakar jest długi i na pewno będziemy walczyć. Nie jechałem jak dziki. Gdy chciałem za bardzo przyspieszyć, Rafał mnie hamował. To dopiero mój drugi Dakar i na pewno brakuje mi jeszcze doświadczenia.
W Peru panuje upalna pogoda. Temperatura dochodzi do 30 stopni w cieniu. Najgorsze jest wychodzenie z auta, na przykład po to, żeby zmienić koło. Jak się jedzie, wówczas człowiek przyzwyczaja się do wysokiej temperatury. Na trasie panuje fajna atmosfera. Znowu było sporo kibiców. Wczoraj na starcie i wzdłu! ż trasy naliczono milion ludzi. Forma dopisuje. Nie jesteśmy zmęczeni. Spoko! Wiedzieliśmy, co nas czeka!
Informacja/zdjęcia: go-rally.pl