Koteczek dla blondynki Land Rover Tomcat

Motoryzacja jest moją wielką pasją od dzieciństwa. Pamiętam, jak w wieku 5 lat siedziałam na kolanach u taty za kierownicą czerwonego Malucha. Wtedy śmiałam się, że jak urosnę, to będę się „wyścigiwać” wyścigówką. Tak też się stało, a wszystko za sprawą czerwonego koteczka, czyli Land Rovera Tomcat.

Moim pierwszym samochodem było sportowe BMW w kolorze ognistej czerwieni. Później z Holandii przywiozłam piękną limuzynę Rover 75, zapomniałam jednak o „Land”. Kocham samochody, podróże i naturę, a to w połączeniu daje wyprawy off-roadowe. Na moją pierwszą trzytygodniową wycieczkę wybrałam się w 2008 roku. Pojechałam wtedy do Rumunii i bezgranicznie zakochałam się w samochodach terenowych.

Początki w terenie

Z mojej pierwszej wyprawy najbardziej w pamięci utkwiła mi droga krajowa DN67C, czyli słynna Transalpina, zwana niegdyś przez pasterzy Diabelską Ścieżką. Muszę przyznać, że to niebezpieczna, ale i zapierająca dech w piersiach trasa. Równie spektakularna i ekscytująca jest górska Szosa Transfogaraska. Na ponad 150-kilometrowej trasie znajdują się labirynty wiaduktów i tuneli, a ostre zakręty i wąskie przejazdy powodują, że droga stanowi nie lada wyzwanie, nawet dla doświadczonego kierowcy. Wszystko wynagradzają jednak mistyczne krajobrazy.
Podróże spowodowały, że bardzo szybko zamieniłam moją ekskluzywną limuzynę Rovera na starą terenówkę. Dałam sobie czas, żeby nauczyć się jeździć w terenie. Pojechałam do Czarnogóry, gdzie z sercem na ramieniu prowadziłam to żelastwo nad przepaściami wąwozów. Potem przyszła kolej na następne wyprawy – na Litwę, Łotwę i do Estonii. Odwiedziłam też Ukrainę. Chciałam przejechać słynną Przełęcz Legionów w Karpatach Wschodnich. To przecież off-roadowy obowiązek patriotyczny. Droga na wysokości 1100 m n. p. m. wiodła przez ciężkie tereny, gdzie serpentynami jeździłam wzdłuż stromych zboczy. Często drogą stawał się rwący górski potok. Ten ekscytujący szlak prowadził na ukraińską połoninę, gdzie wznosi się Krzyż Legionów. Droga należy do jednej z trudniejszych tras off-roadowch w tej części Europy.
Niesamowite widoki spotkały mnie też w Albanii w mrocznych Górach Przeklętych (2694 m n. p. m.). Przerażająca sceneria na długo pozostanie w mojej pamięci – ostre zakręty, ukośna przełęcz do złowrogiej Doliny Suchego Ognia i niedostępne skaliste szczyty gór, gdzie nawet w lecie połyskuje śnieżnobiały śnieg. Stroma droga w kiepskim stanie, przy której często widywaliśmy budzące grozę przydrożne groby, prowadziła do małego miasteczka, które – z powodu opadów śniegu i oblodzonych dróg – przez 5 miesięcy było odcięte od świata. Trudna ścieżka przecinająca dziką i nienaruszoną przyrodę bardzo rzadko odwiedzana jest przez turystów, nawet latem. Dla mnie było to wstrząsające doświadczenie, które jednak pogłębiło wiarę w możliwości dobrze przygotowanej terenówki 4×4.

Poszukiwania

W wyprawach uczestniczyło zawsze sporo samochodów różnych marek. Obserwowałam i oceniałam, jak pojazdy sprawdzają się w trudnym terenie. Zawsze najbardziej podobały mi się Land Rovery. Postanowiłam, że zainwestuję w samochód tej marki. Musiałam jednak dokonać jeszcze jednego wyboru – Discovery I czy Discovery II. Wiedziałam, że lepsze silniki montowane są w Disco I, ale przecież „dwójka” jest nowsza. Nie miałam pojęcia, co zrobić. Chciałam dwa w jednym. Zdecydowałam jednak, że moją wymarzoną terenówką będzie Disco II z silnikiem z Discovery I. Taki mały kompromis. Kilka lat temu nikt nie robił takich przeróbek, a ja nie wiedziałam, że mój pomysł był innowacją konstrukcyjną.
Kupiłam Land Rovera Discovery II. Mając na uwadze wcześniejsze założenia, zleciałam przebudowę. Auto zostało zmodyfikowane – zmieniliśmy silnik, skrzynię biegów, reduktor oraz układ paliwowy i chłodniczy. Ten wysiłek zdecydowanie się opłacił, gdyż od tamtej pory samochód jeździł bezawaryjnie. Po latach dowiedziałam się, że ”zbudowałam” auto idealne.

Rajdy

Gdy już przejechałam wszystkie głębokie błota, strome trawersy, rwące rzeki, zielone połoniny i inne dzikie tereny dostępne w południowej i wschodniej części Europy, zapragnęłam czegoś więcej. Przyszedł mi do głowy pomysł wystartowania w rajdzie off-roadowym. Niestety wypadek samochodowy pokrzyżował moje plany. Długo leczyłam kontuzję kolana. Nie chciałam jednak rezygnować z off-roadu, więc przez rok byłam sędzią na rajdach przeprawowych. Tam widziałam sporo interesujących samochodów przerobionych na zmoty, ale jedno auto szczególnie utkwiło mi w pamięci – Tomcat należący do mojego serdecznego przyjaciela, Grześka Bogusza. Jego rajdówka nie dość, że prezentowała się wspaniale, to jeszcze wygrywała wszystkie zawody. Wtedy zrozumiałam, że właśnie takiego auta potrzebuję.
W tym samym czasie w oko wpadł mi kolejny dobrze uzbrojony Land Rover Discovery II. Postanowiłam, że moim nowym nabytkiem wystartuję w XII Zmota Challenge, czyli w jednym z najtrudniejszych rajdów przeprawowych w tej części Europy.
Wymagająca 80-kilometrowa trasa prowadziła trawersami i dzikimi wąwozami. Była naszpikowana kamieniami i podmokłymi łąkami. Jedną z ważniejszych rzeczy podczas pokonywania terenowych przeszkód okazały się umiejętność dobrania strategii rajdowej oraz dobre pomysły na radzenie sobie z defektami samochodu. Z moim serdecznym przyjacielem – Markiem Adamczykiem – zajęliśmy II miejsce. Jechaliśmy przez 22 godziny bez żadnej przerwy. Rozbita szyba, wgniecione drzwi, połamany zderzak, wygięte błotniki i ledwo żyjąca wyciągarka to lista strat, jakie ponieśliśmy na zawodach. Jednak zdobyty puchar wynagrodził wszystko.

Tomcat

Pomyślałam jednak, że szkoda tak niszczyć auto. Wiedziałam, że muszę wyposażyć się w rajdówkę. Zawsze byłam wierna marce Land Rover, więc wybór padł na wspomnianego Tomcata. Auto nie jest zbyt popularne. W Polsce jest tylko kilka egzemplarzy. W sprawie zakupu własnego konsultowałam się z Grześkiem – w końcu Tomcaty nie mają przed nim żadnych tajemnic. Grzegorz Bogusz razem z Markiem Adamczykiem dzielnie walczyli tym autem na wielu rajdach off-roadowych, między innymi na słynnym Rainforest Challenge w Malezji w 2008 roku.
Zaczęliśmy poszukiwania auta. Szukaliśmy wszędzie, nawet w Anglii, Niemczech i Hiszpanii, ale nic nie pasowało do mojej wizji – albo trzeba było za dużo przerabiać, albo przerabianie nie opłacało się pod względem finansowym. Szukaliśmy dalej, a czas uciekał. Deadline wyznaczyliśmy na koniec 2014 roku. I tak, w sylwestra zapadła decyzja – przebudujemy Tomcata należącego do Grzegorza. Jego warsztat to prawdziwy Monster Garage, gdzie właściciel – konstruktor i mechanik – tnie piłą metal aż iskry lecą, wszystko w rytm tanecznej muzyki. Z jego pracowni wyjeżdżają perfekcyjnie zrobione samochody, gotowe do każdego rajdu. Jeżeli chodzi o moją rajdówkę, oprócz wymagań czysto technicznych, miałam jeszcze jedno życzenie – chciałam, aby kolor auta pasował do czerwonego lakieru na moich paznokciach. Wybór padł na RAL 3020, czyli czerwień ostrzegawczą, którą stosuje się w Straży Pożarnej. O moim Tomcacie mogłabym opowiadać bez końca, ale chyba lepiej zrobi to sam twórca – Grzegorz Bogusz.

Okiem twórcy

Tomcat to samochód, który zaskakuje swoim nietuzinkowym wyglądem i możliwościami terenowymi. Dla jednych to przedmiot marzeń, przez innych jest zupełnie niedoceniony. Konstrukcja tej przeznaczonej do off-roadowej jazdy terenówki została wymyślona przez Anglików i sprowadzona do Polski w 2002 roku przez Piotrka Kowala z Land Serwisu. Nasza firma pierwsze spotkanie z Tomcatem miała w 2003 roku w Kietlicach na eliminacjach Pucharu Polski OFF-ROAD PL Orlen Trophy. Właśnie tam pojawił się pierwszy w Polsce egzemplarz. Pojazd należał do Marka Budnera. Zafascynowany tą konstrukcją Marek Adamczyk postanowił w trybie pilnym złożyć własną sztukę w naszym warsztacie. I tak już w 2004 roku powstał drugi w Polsce Tomcat zbudowany w naszej firmie w Warszawie. Przez kolejne lata wytwarzaliśmy następne sztuki.
W 2014 roku auto odniosło niemały sukces w Formule TLT 4X4 oraz wygrało wszystkie trzy eliminacje tj. Zmotka, Sqszewskie i Zmota Challenge w klasie extreme, co spowodowało, że Ewa Soroczyńska – ogromna fanka sportów motoryzacyjnych – zapragnęła mieć Land Rovera Tomacata. Po ustaleniu szczegółów zabraliśmy się do roboty. Plan obejmował przebudowanie auta i przystosowanie go do klasy adventure. Zaczęliśmy od demontażu wyciągarki mechanicznej i zwolnic, później nastąpiła zmiana reduktora na wolniejszy. Na przednim zderzaku zamontowaliśmy wyciągarkę WARN M8274 „grzechotnik” z syntetyczną liną o średnicy 12 mm.

[su_note note_color=”#d93d42″ text_color=”#ffffff” radius=”8″]Na przestrzeni lat Tomcat bardzo się zmieniał. Z roku na rok stawał się autem przeprawowym lub crosscountry – w zależności od potrzeb właściciela. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak prosta, wytrzymała, a zarazem lekka jest jego konstrukcja. I chyba z tego powodu pojazd jest tak niedoceniany.[/su_note]

Auto przygotowane dla Ewy zostało maksymalnie uproszczone, pozbawione wszelkich gadżetów oraz zbędnych przełączników. Kobiety – jak wiemy – zwracają uwagę na wygląd, więc dobór koloru auta nie został pozostawiony przypadkowi.
Tomcat w pierwotnym założeniu miał celować w rajdy przeprawowe oraz crosscountry. Dlatego też zdecydowaliśmy się na dwie wyciągarki elektryczne. W osiągnięciu celu pomógł też bardzo duży moment obrotowy, który pozwala z miejsca pokonywać strome podjazdy. Mała waga auta powoduje, że Tomcat może zmierzyć się z błotnymi przeszkodami, w których inne – ciężkie – auta toną. Kluczową zaletą pojazdu jest jego zwinność, dynamika i szybkość. Tylna część samochodu została maksymalnie okrojona, aby zmniejszyć masę auta. Silnik to klasyczna jednostka Land Rovera – V8 o pojemności 4,6 litra. Co warto zaznaczyć, motor został wykonany ze stopów metali lekkich. Jednostkę napędową poddano tuningowi elektronicznemu (sportowy komputer MEGA SQUIRT). Wymieniono też wałek rozrządu, przez co zwiększono moc oraz moment obrotowy aż o 15 %. Tomcat otrzymał też skrzynię biegów nowej generacji R-380 oraz reduktor LT 230 Land Rover. Rozstaw osi wynoszący 2540 mm wydaje się idealny do manewrowania w lesie oraz przy podjazdach i stromych zjazdach. Wyważenie auta ma kapitalny wpływ na podróżowanie trawersami, gdzie pojazd wydaje się być przyklejony do podłoża.
Prezentowany Tomcat waży 1560 kg. Przy takich gabarytach i jednostce V8 jest to zadowalający wynik. W czerwonej rajdówce drzemie spory potencjał, co właścicielka może udowodnić w nadchodzącym sezonie.

Land Rover Tomcat – dane techniczno-eksploatacyjne

SILNIK
Land Rover: z zapłonem iskrowym, układ i liczba cylindrów – V8, stopień sprężania – 9,34:1, pojemność skokowa – 4 554 cm3, moc maksymalna – 265 KM przy 4800 obr./min, maksymalny moment obrotowy – 420 Nm przy 2600 obr./min, wtrysk paliwa – Bosch, komputer sterujący – Megasquirt
SKRZYNIA BIEGÓW
R 380, 5-biegowa, manualna
SKRZYNIA ROZDZIELCZA
LT230 Land Rover, stały napęd na cztery koła, ręcznie blokowany centralny mechanizm różnicowy Diff-Lock, mosty napędowe – Land Rover Defender blokady 100%
ZAWIESZENIE PRZEDNIE
wahacze wzdłużne pchane, drążek Panharda
ZAWIESZENIE TYLNE
wahacze wzdłużne wleczone, wahacz centralny, sprężyny, amortyzatory gazowo-olejowe Scorpion Racing
NADWOZIE
nadwozie rurowe przestrzenne – klatka, rama skrzynkowa, rozstaw osi 100” (2540 mm) – RR Classic, Discovery I; panele zewnętrzne – laminat/włókno szklane
UKŁAD HAMULCOWY
hamulce tarczowe
KOŁA
opony Silverstone MT 117 Extreme 35×11,5 R16, bedlocki pneumatyczne, felgi Land Rover Defender
WYPOSAŻENIE
wyciągarka przód – Warn M8274, wyciągarka tył – 12000 LBS, dystanse kół – +3 cm z aluminium PA6, akumulator – Optima 75Ah, 2 metromierze, fotele kubełkowe z pasami 4-punktowymi
WYMIARY, OBJĘTOŚCI
długość x szerokość x wysokość – 3500 x 1830 x1840 mm, rozstaw osi – 2540 mm, masa własna – 1560 kg, prześwit – 410 mm, maksymalny przechył boczny – 40 stopni, głębokość brodzenia – 2000 mm, wykrzyż maksymalny – 800 mm, kąt natarcia – 80 stopni, kąt zejścia – 90 stopni, kąt rampowy – 123 stopnie
OSIĄGI
prędkość maksymalna – 150 km/h, przyspieszenie 0-100 km/h – 10,5 s, zużycie paliwa w trybie miejskim/terenowym – 30/60 l/100 km

 

Tekst: Ewa Soroczyńska, Grzegorz Bogusz
Zdjęcia: autorzy, sport4x4.pl

...a może to też Cię zainteresuje:

Sondy lambda

Analiza spalin  Sondy lambda są obowiązkowymi elementami współczesnych silników spalinowych, ale o ich istnieniu dowiadujemy się zazwyczaj w niezbyt miłych

Czytaj dalej >>
Ładoga Trophy

ScorpionTeam  Dla mnie oraz dla mojej rodziny i przyjaciół Ładoga Trophy to nie tylko legendarny rajd, ale czas, w którym

Czytaj dalej >>