Jest dobrą praktyką wykorzystywać narzędzia i urządzenia zgodnie z przeznaczeniem. Do wyciągania samochodu z terenowych opałów służy zatem wyciągarka, a do podnoszenia – hi-lift. Jednak czasami stajemy wobec sytuacji awaryjnych: gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi… hi-lifta
Ten krótki materiał mógłbym zacząć następująco: „Dawno, dawno temu jeździło się zwykle bez wyciągarek, a hi-lift stanowił jedno z podstawowych narzędzi w terenie…” Nie zrobię tego jednak, by nie wzięto mnie za zgreda większego niż jestem. Dlatego napiszę tak: „Czasami wyciągarka się psuje, a wtedy pozostaje nam hi-lift”.
Wyciągarka elektryczna, wiadomo, potrafi zawieść – zgodnie z prawem Murphy’ego – w najmniej właściwym momencie. Nie padnie przy przewijaniu liny, nie zatnie się w serwisie. Nie, klęka zawsze podczas pracy w terenie. Z rzadka tylko udaje się ją w warunkach polowych przywrócić do działania; zazwyczaj stajemy przed problemem nie tylko niesprawnej wyciągarki, ale i niesprawnej wyciągarki na której wisi wyciągany samochód. Musimy zatem najpierw odciążyć linę i uwolnić auto z napiętej smyczy. Krok drugi to wydostanie się z opresji. Jeśli offroadujemy samotnie i nie możemy liczyć na pomoc innej ekipy, wypada pomóc sobie we własnym zakresie. Zakładam, że nie posiadamy wincha z tyłu ani urządzenia ręcznego (np. Tirfora; nie mamy też możliwości łatwego odwrotu. Jedyne co nam pozostaje to zrobienie użytku z podnośnika kolumnowego.
W zależności od poziomu „wtopy” i konfiguracji podłoża możemy wyróżnić trzy różne zastosowania hi-lifta. Pierwsze polega na uniesieniu pojazdu – z przodu i z tyłu, rzadziej z boku – i zniwelowanie problemu pod autem. Jeśli wisimy w głębokiej koleinie, możemy ją zlikwidować łopatą, kilofem, etc. (jeśli jest miękka), bądź wypełnić ją materiałem (zasypać ziemią, piachem, kamieniami, pniami drzew) a następnie opuścić pojazd i próbować odzyskać trakcję. Odmianą tej techniki jest tzw. „zrzut z dżeka”: po wywindowaniu pojazdu zrzucamy go w bok na równe podłoże (zaczynamy od tyłu pojazdu, gdyż auto będzie miało tendencję do obrotu na zwrotnicach). Drugie zastosowanie polega również na uniesieniu części pojazdu (przodu lub tyłu) i próbie wyjazdu uniesionym częściowo autem. Ta technika nazywana jest „skokiem z dżeka” i zwykle służy do wycofu po utknięciu przedniego mostu (podnośnik podkładamy pod przedni zderzak). Planując jej zastosowanie należy pamiętać, że opadająca kolumna podnośnika może zaatakować pas przedni samochodu. Rzecz jasna, powyższe techniki wymagają solidnego podparcia haka podnośnika w samochodzie (zderzak, gril) oraz dobrego oparcia stopy podnośnika w gruncie. W miękkim podłożu konieczne jest rozłożenie nacisków stopy na większą powierzchnię. Mogą do tego celu służyć belki, deski, kamienie albo koło zapasowe. Pomocny, ale nie zawsze wystarczająco skuteczny, bywa powiększony adapter stopy. Podczas podnoszenia, zrzutu czy skoku należy zawsze zachować najwyższy poziom ostrożności, gdyż uczestnicy akcji są narażeni na uderzenie kolumną podnośnika bądź przygniecenie pojazdem. Zawsze należy zwracać uwagę na pewne podparcie podnośnika, kąt i miejsce ustawienia urządzenia, oraz na zabezpieczanie drążka w pozycji pionowej (ewentualnie jego wyjęcie z mechanizmu).
Trzecie zastosowanie to użycie podnośnika jako wyciągarki. To często jedyne rozsądne wyjście, gdy konieczne jest odciążenie liny wyciągarki na pochyłości, dostępny jest jeden kierunek wyciągania, podłoże w żaden sposób nie pozwala na oparcie podnośnika, albo nie mamy w pojeździe właściwego miejsca podparcia. Rzecz jasna samym hi-liftem auta nie wyciągniemy. Potrzebujemy jeszcze łączników* oraz punktu zakotwienia.
[nice_info]Łącznikiem może być zapasowa lina wyciągarki czy pasy asekuracyjne; dobrze jest dysponować przynajmniej jednym ok. dwumetrowym fragmentem solidnego łańcucha i szeklami pasującymi do otworów kolumny i haka podnośnika (może być też specjalny adapter bądź solidna pętla z taśmy związana w wyblinkę).[/nice_info]
Metoda wyciągania jest żmudna i powolna. Wydajność wyciągania zależy od sztywności całego łańcucha połączeń. Rzeczywista długość wyciągania podczas jednokrotnego użycia hi-lifta to jego długość robocza pomniejszona o odkształcenie wszystkich elementów połączenia. Z tego powodu skuteczne stosowanie podnośnika jako wyciągarki ogranicza się raczej do sytuacji czysto awaryjnych.
AUTOR: Tomasz Konik ZDJĘCIA: ARB, archiwum