Budzi respekt – OSHKOSH LCV

Ostatni Rajd Baja 1000 zaszczycił swą obecnością nie byle kto – był to OSHKOSH LCV. To auto wcale nie wygląda jak auto. Swym wyglądem przypomina raczej wysłannika zła, którego nikt nie jest w stanie zatrzymać. W Baja 1000 wystartowały dwa egzemplarze OSHKOSHA. Do mety dojechał jeden z nich, co jednak udowadnia, że jest coś co potrafi pokonać tego potwora.
LCV to skrót od Light Concept Wehicles. To dosyć paradoksalne rozwinięcie określa auto, które wagą prawdopodobnie dorównuje przeciętnemu domkowi jednorodzinnemu. Oczywiście przesadzam, ale wygląd i gabaryty tego auta robią bardzo duże wrażenie. Co ciekawe w porównaniu do innych modeli z rodziny OSHKOSH jest to tak naprawdę małe autko…

3, 2, 1, start
Rajd Baja 1000 to impreza organizowana w Meksyku, której początki sięgają połowy lat 60. Jej bohaterami, oprócz samochodów i motocykli, są także ciężarówki. I właśnie dlatego monstrualne LCV-ki doskonale się tam odnalazły. Tegoroczna edycja wymagała od uczestników przejechania dokładnie 1061 mil… niełatwych mil. Końcową linię mety znajdującą się w La Paz przekroczyło (jak już wspomniałem) tylko jedno z dwóch aut marki OSHKOSH. To i tak dobry wynik, biorąc pod uwagę, iż był to ich debiut na tego typu imprezie. Głównym założeniem producenta było wstępne przetestowanie nowych technologii w warunkach wyścigowych oraz pokazanie modelu LCV szerszej publiczności. Chris Yakes – wiceprezes działu Zaawansowanych Produktów Technicznych firmy OSHKOSH – na końcu „moto-imprezy” stwierdził, że nie mógłby być bardziej dumny z solidnej pracy, którą wykonał OSHKOSH Extreme Racing Team.
Samo ukończenie tego rajdu to rzeczywiście duże osiągnięcie. Statystycznie rzecz biorąc, około 58 proc. pojazdów, które rozpoczynają ten wyścig są w stanie go skończyć – powiedział Fish Sal, prezes SCORE Inernational.
Pierwsze ze startujących „elcefałek” otrzymało „bojową” nazwę M1, zaś drugie – M2. Za kierownicami obydwóch maszyn zasiedli kierowcy z California Gold Racing (CGR) z Glennem Harrisem na czele, który po wyścigu oznajmił, że tym występem Oshkosh zademonstrował wysoką wydajność napędu i zawieszenia w swoich autach. Kontynuując, stwierdził, iż zastosowane technologie nie pozostawiają wiele do życzenia i co za tym idzie – LCV jest gotowy na kolejną, nawet dużo cięższą próbę. OSHKOSH M2 dojechał do mety po 51-godzinnej walce z pustynnymi drogami.

Wojskowy rdzeń
W OSHKOSH LCV zostało zastosowane niezależne zawieszenie  – TAK-4. Konstrukcja została opracowana tylko i wyłącznie pod kątem wykorzystywania jej w morderczej jeździe terenowej. Wieloletnie doświadczenie producenta w budowie ciężkiego militarnego sprzętu nie mogło pójść na marne, stąd ogólna opinia o bardzo udanych zawieszeniach na których bazują LCV-ki, jak również inne modele OSHKOSH-a. TAK-czwórka to kontynuacja serii, która była wykorzystywana przez amerykańskie wojsko już w latach dziewięćdziesiątych. Głównym założeniem towarzyszącym podczas opracowywania objętego już teraz patentem zawieszenia TAK-4 było poprawienie zwrotności auta, zwiększenie prędkości maksymalnej, zdolności terenowych oraz… poprawienie komfortu jazdy – okazuje się, że nawet facetom z jednostek specjalnych zależy na płynnym, miękkim i wygodnym pokonywaniu kolejnych terenowych kilometrów.

Kolejnym patentem wykorzystywanym w tym aucie to tzw. ProPulse, który jest niczym innym jak zmodyfikowanym rozwiązaniem hybrydowym – w tym wypadku jest to połączenie silnika wysokoprężnego z elektrycznym. Dzięki zastosowaniu takiego układu napędowego udało się poprawić ekonomiczność jazdy. Wedle oficjalnych informacji, podczas ciężkiej jazdy terenowej ProPulse pozwala 40-procentowe zredukowanie średniego spalania, co nie tylko w wyścigu, ale w warunkach militarnych może także mieć duże znaczenie. Na „pokładzie” auta nie znajdziemy standardowych akumulatorów, a dedykowane specjalnie do tego auta kondensatory, które według producenta mają są w stanie efektywniej składować energię. Dzięki temu obsługa elektrycznie zasilanych komponentów uzbrojenia auta nie sprawia większych problemów.

Z niecierpliwością czekamy na więcej szczegółów dotyczących OSHKOSH-a LCV. Wielce prawdopodobnym jest, że bohater tego materiału jeszcze nie raz zaszczyci swoją obecnością tego typu wydarzenia sportowego. Glenn Harris – kierowca rajdowy z 30-letnim stażem zawodowym – odważył się nawet stwierdzić, że tegoroczna jazda po meksykańskich pustyniach za kierownicą terenowego LCV była jego ulubionym występem w całej jego karierze. Coś w tym musi być.

...a może to też Cię zainteresuje:

Pierwsza generacja Campagnoli wyraźnie przypominała Willysa. I dobrze - wygląd terenowy i miły dla oka
Kampania włoska

Fiat Campagnola (1951-1987)  Historia Campagnoli zaczęła się w 1951 r. Samochód wyglądem przypominał Willysa i – jak na tamte czasy

Czytaj dalej >>