OFF-ROAD PL MAGAZYN 4x4 | CHALLENGE&INDEPENDENCE
Search
Logo OFF-ROAD.PL magazyn 4x4

Bałkańskie meandry. Serbia, Kosowo, Macedonia

Tu nic nie jest proste. Rzeki wiją się, przeciskając miedzy górskimi masywami, drogi oplatają wzgórza w wyjątkowo pokrętny sposób, historia meandruje. Dla prawdziwych podróżników Półwysep Bałkański może okazać się niezwykle interesujący.

Bałkany to wspólnota historyczno-kulturowa o zasięgu nieco mniejszym niż obszar wyznaczony geograficznie przez Półwysep Bałkański. Przyjmuje się, że granicą Bałkanów jest dolina dolnego biegu Dunaju i rzeki Sawy. Nie będziemy się jednak wdawać w trudne rozważania, czy wszyscy mieszkańcy przedzielonego na pół Sawą Zagrzebia są Bałkańczykami, nie podejmiemy się społeczno-kulturowych analiz, ale chętnie podzielimy się wrażeniami z wyprawy i opiszemy wybrane miejsca w Serbii, Kosowie, Macedonii, Albanii, Czarnogórze, Bośni i Hercegowinie.

Serbia – Droga na szczyt

Kiedy już minęliśmy słowackie Tatry oraz szachownice ostrzyżonych na jeża pól, a także kosmate zagony kukurydzy, węgierskie winnice i łany słoneczników, dotarliśmy do granicy węgiersko-serbskiej. Małe przejście w Tompie i pierwszy stemple w paszporcie. Poniżej poziomu Belgradu płaski krajobraz zaczął nabierać życia. Obejrzeliśmy dwa fruszkogorskie monastyry (jak to miło być jedynym zwiedzającym) i przejechaliśmy owczarsko-kablarskim wąwozem, którym płynie rzeka Zachodnia Morawa. Dalsza droga na Kopaonik, jeden z najwyższych masywów Serbii, wiła się serpentynami na wysokość ok. 1800 m n.p.m. Widok ze szczytu zapierał dech w piersiach. Przed nami jak okiem sięgnąć majaczyły sylwetki nakładających się na siebie łańcuchów górskich w różnych odcieniach szarości. Każde kolejne coraz bardziej nieostre i blade.

Uwac

W górach Zlatiboru oglądaliśmy jeden z najdziwniejszych kanionów rzecznych. Wiedzieliśmy, że należy dotrzeć do Jeziora Sjenickiego, szutrówką dojechać do kempingu, zostawić tam samochód i wspiąć się kilka kilometrów do punktu widokowego Molitwa, żeby rzeka ukazała nam się w całej rozciągłości. Ale gdzie ten kemping? Największa atrakcja Serbii i żadnego złamanego kierunkowskazu! Trzymając się rad nagabywanych autochtonów sporo błądziliśmy, na szczęście nie sami, bo napotkani Ania i Mateusz spod Krakowa mieli ten sam problem. W jakiejś wiosce babcia wskazała nam grabiami kierunek prowadzący przez jej posiadłość, nadmieniła przy okazji, że ma na sprzedaż bardzo dobry ser własnej produkcji, który w drodze powrotnej będziemy mogli okazyjnie nabyć. Jej popędliwy mąż, widząc, że ładujemy mu się na pole, w niewybrednych gestach i wybuchowych słowach uświadomił wszystkich, że w myśleniu kobiety są jakieś luki. Miał rację, bo nie tyle droga okazała się nieprzejezdna, ile nie było tam w ogóle żadnej drogi, a auto terenowe to nie czołg i nie sforsuje ogrodzenia z belek. Inny życzliwy informator polecił nam zostawić samochody przy jego drewnianej chacie i iść na przełaj przez łąki. Żarliwie zapewniał, że to dobra droga. Nadmienił, że ma ser, że okazyjnie…, że w drodze powrotnej… Zmęczeni kluczeniem po okolicy poddaliśmy się i brodząc w trawie powyżej kolan, ruszyliśmy w drogę pieszo. Rzeczywiście trafiliśmy na oznaczony szlak. Mimo nieznośnego upału i uciążliwej wspinaczki, wiedzieliśmy, że warto było podjąć ten trud. Rzeka Uwac, przepływając wśród wysokich, wapiennych skał, na których gniazdują sępy, meandruje wyjątkowo malowniczo. A ser był pyszny, owczy. Chętnie spróbowalibyśmy też najdroższego sera na świecie produkowanego w Serbii z mleka bałkańskich oślic, za kilogram którego trzeba zapłacić ponad 4 tys. złotych.

Kosowo – Przepraszam, czy tu biją?

Zamieszkane w 90 % przez Albańczyków Kosowo w 2008 roku proklamowało niepodległość. Serbowie nie uznali tego wystąpienia spod swojej bandery. Kilka innych państw świata też nie. Zapytany o sytuację w regionie recepcjonista pensjonatu w Kopaoniku powiedział, że jako turyści na polskich blachach możemy spokojnie przejechać Kosowo, on sam zaś – z pochodzenia [su_tooltip style=”youtube” position=”north” size=”1″ content=”Mniejszość serbska mieszka na północy w kilku chronionych enklawach. Niektórzy otwarcie kontestują państwowość Kosowa, jeżdżąc na znak sprzeciwu bez tablic rejestracyjnych. Na każdym słupie powiewają serbskie flagi, jak u nas podczas świąt narodowych. Minęliśmy też billboard z napisem This is Serbia. ” class=”dymek”]Serb*[/su_tooltip] – nie zapuściłby się poniżej Kosowskiej Mitrowicy, bo właśnie tam najczęściej dochodzi do incydentów z Albańczykami. Z mieszanymi uczuciami przekroczyliśmy granicę.

Pogoda była piękna, ludzie życzliwie nam machali, tylko te znaki drogowe dla transporterów opancerzonych i jednostki wojska pilnujące ładu… Kiedy zobaczyliśmy naszych, przystanęliśmy na chwilę. Stacjonujący w Kosowie polski kontyngent pełni misję stabilizacyjną, wspiera policję, straż graniczną, strzeże kruchego pokoju.

[su_note note_color=”#8c1b06″ text_color=”#ffffff” radius=”8″]Prisztina nie odbiega od innych europejskich stolic. Nowoczesne przeszklone wieżowce, blokowiska, banki, sklepy znanych marek i korki. Typowo bałkańskie są efektowne pnącza instalacji elektrycznych i miejscami chaotyczny ruch uliczny.[/su_note]

Tańczące niedźwiedzie

Za rogatkami stolicy zobaczyliśmy dużą tablicę informacyjną, zachęcającą do odwiedzenia Bear Sanctuary. Mieliśmy po drodze, więc zdecydowaliśmy się na wycieczkę do tego miejsca. Schronisko powstało z inicjatywy obrońców praw zwierząt, którzy wymusili też na kosowskich władzach wprowadzenie zakazu trzymania niedźwiedzi przez prywatnych właścicieli. Zwierzęta zostały zabrane z przydomowych zoo albo z restauracyjnych ogródków. W akcji uczestniczyli nawet żołnierze KFOR. Trzymane w klatkach drapieżniki były rozrywką dla klientów. Restauracja „Pod Niedźwiedziem” w Prisztinie miała ich aż pięć.

Macedonia – Olej pan dolej!

Zaczęło się jeszcze w Polsce. Nasz Land Rover zaczął kropelkami wydalać olej ze skrzyni biegów, co powodowało, że na postojach zostawiał po sobie swoiste „tu byłem”, a podczas jazdy podwozie pokrywało się filmem olejowym. Powolne kapanie z czasem zaczęło się nasilać i w Serbii traciliśmy już 150 ml oleju na 100 km. Jak uzupełnić braki w skrzyni w szczerym polu? Idealna do tego jest duża strzykawka i zakupiony w aptece cewnik Foleya. Tragedii nie było, ale baliśmy się, że kiedyś nastąpi olejowa ulewa, a przed nami jeszcze szmat drogi. Podjęliśmy decyzję, że odwiedzimy serwis Land Rovera w Skopje.

Odnaleźliśmy adres warsztatu w necie i ruszyliśmy w drogę. Nawigacja wyprowadziła nas na przedmieścia i wiodła po okropnych wybojach. Nasuwała się nam analogia ze szpitalami, które mają oddziały ortopedyczne na czwartym piętrze bez windy. Dojechaliśmy do celu, a tam klops! Error. Pudło. Nieporozumienie. Zawróciliśmy i w drodze powrotnej odwiedziliśmy sklep motoryzacyjny, by uzupełnić zapasy. Właściciel wytłumaczył, że w Skopje nawigacja może szwankować, bo są stare i nowe ulice o tej samej nazwie. Mężczyzna wykonał kilka telefonów i namierzył pobliski serwis specjalizujący się w naprawach Disco i Defenderów używanych przez policję. Dostaliśmy karteczkę z adresem i ruszyliśmy w drogę według wskazówek, ale… znów zabłądziliśmy. Pytaliśmy napotkanych przechodniów o drogę i słyszeliśmy: Pravo, pravo… Po jakimś czasie znów trafiliśmy do tego samego sklepu. Sprzedawca miał ubaw, kiedy mu usłyszał o naszym kołowaniu po okolicy. Okazało się, że po macedońsku (po serbsku także) „право” znaczy „prosto”. Mężczyzna litościwie wsiadł w swój samochód i poprowadził nas na miejsce. Po kwadransie landryna stał na podnośniku, a po trzech godzinach simering wałka zdawczego był już wymieniony. Dodatkowo pracownicy serwisu uzupełnili olej w skrzyni, wymienili w reduktorze, umyli podwozie, wyregulowali ręczny, nasmarowali krzyżaki i przeprowadzili diagnostykę komputera. Trafiliśmy w ręce fachowców! Na koniec uścisnęliśmy sobie dłonie i pstryknęliśmy selfi z teamem. Pomyślna wizyta w serwisie zakończyła mozolną bałkańską operację pod hasłem „Olej pan dolej”.

Kiedy słońce było bogiem

W północno-wschodniej Macedonii koło wioski Kokino w 2001 roku na szczycie góry Taticew Kamen (1013 m n.p.m.) odkryto pozostałości obserwatorium astronomicznego. Megalityczne, czyli zbudowane z wielkich bloków skalanych w czasach prehistorycznych, obserwatorium ma ponad 3800 lat i NASA umieściła je na czwartym miejscu listy starożytnych obserwatoriów astronomicznych, zaraz po po Stonehenge w Wielkiej Brytanii, Abu Simbel w Egipcie i Angkor Wat w Kambodży. Udostępnione zwiedzającym nie przyciąga tłumów. Nie ma bileterki, przewodnika, kiosku z pamiątkami. Jest cisza, bezmiar pejzażu, cztery kamienne trony i skały ze znacznikami pozycji Słońca i Księżyca. Dawno temu było to też miejsce rytualne. Dzięki poczynionym obserwacjom starożytni astronomowie wiedzieli, że dokładnie w połowie lata promienie przechodzące przez precyzyjne wycięcie w skale oświetlą jeden z tronów. Tego dnia wybrany przez ludzi władca zasiadał na wskazanym tronie, a bóg Słońce namaszczał go – co za niespodzianka! – na swojego wybrańca.

Jezioro Ochrydzkie

Tektoniczne Jezioro Ochrydzkie otoczone pasmami górskimi jest najgłębszym na Bałkanach (aż 286 m) i najstarszym w Europie. Jego wiek zamyka się w przedziale 4-10 mln lat (Śniardwy – dla porównania – liczy sobie 8-12 tys. lat). W odniesieniu do takiej trwałości życie człowieka to akt, nie proces. Jak na swój wiek jezioro trzyma się doskonale. Zmarszczki na lustrze wody są powierzchowne. Krystaliczna woda, ponad 200 endemicznych gatunków fauny i flory, liczne zabytki, urokliwie położone miejscowości, skansen na palach w Zatoce Kości, szkółki nurkowania… To prawdziwa perełka, wpisana zresztą na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Wyspa Węży

Ale pereł w okolicy nie brakuje. Niedaleko jest drugie jezioro – Prespa – podzielone niewidzialną granicą między Macedonię, Albanię i Grecję. Aby się do niego dostać, musieliśmy pokonać masyw górski Galiczica. Naszym celem była mała wyspa Golem Grad na Prespańskim Jeziorze.

Droga przez Park Narodowy Galiczica jest kręta i widokowa. Wjeżdża się na wysokość 1600 m, skąd można podziwiać taflę wody u swoich stóp albo wspiąć się jeszcze wyżej na szczyt Magaro – 2254 m n.p.m. Dziewicza natura parku i rozległe, wypalone słońcem hale są odskocznią od kolorowego tłumu nad brzegiem jeziora. My jednak zjeżdżamy na drugą stronę przełęczy do miejscowości Stenje. Stamtąd 8 km szutrowo-kamienistej, wąskiej drogi przez las prowadzi do małej wsi Konjsko, gdzie należy wynająć rybacką łódź, by popłynąć 2 km do niezwykłego rezerwatu. Bezludna wysepka Golem Grad to prawdziwy raj dla ornitologów – na wapiennych klifach, występach skalnych i nagich konarach obumarłych drzew siedzą setki kormoranów, pelikanów i czapli. Nasz przewodnik, Jordan, podpływał pod strome zbocza wyspy, a wystraszone ptaki zrywały się do lotu, z charakterystycznym trzepotem przelatywały nad naszymi głowami i siadały w bezpiecznej odległości na jeziorze.

Wyspę można zwiedzić. Są tam pozostałości z czasów rzymskich (V w. n.e.) i bajeczna przyroda. Dużą zaletą tego miejsca jest brak turystów. Oprócz nas były tam tylko ptaki, spacerujące swobodnie żółwie, dzikie króliki i podobno… węże. Golem Grad nazywana jest Wyspą Węży, ale my nie spotkaliśmy żadnego.

Nasza wyprawa na Macedonii się nie zakończyła. „Zaliczyliśmy” jeszcze Albanię, Czarnogórę oraz Bośnię i Hercegowinę. Sporo się działo i z pewnością Wam o tym innym razem opowiemy.

NIEZBĘDNIK PODRÓŻNIKA

CEL PODRÓŻY
Bałkańska pętla: Serbia – Kosowo – Macedonia – Albania – Czarnogóra – Bośnia i Hercegowina
ODLEGŁOŚĆ
5 000 km
DOKUMENTY
Wizy nie są potrzebne, jeśli pobyt na terenie danego kraju nie przekracza 90 dni. Wystarczy paszport. Na żadnym przejściu granicznym nie staliśmy w kolejce, nie byliśmy też ani razu poddani kontroli celnej. Serbscy celnicy przy przekraczaniu granic Serbia-Kosowo, Kosowo-Serbia nie wbijają do paszportu pieczęci wjazdowych ani wyjazdowych, ponieważ dla nich Kosowo to część Serbii. Kosowarzy zaś za każdym razem paszport stemplują.
Zielona Karta nie obejmuje swym zasięgiem terytorium Kosowa. Należy wykupić dodatkowe ubezpieczenie komunikacyjne (dwa tygodnie – 15 euro). Punkt sprzedaży znajduje się na wjeździe do Kosowskiej Mitrowicy – 50 km od granicy z Serbią!
WALUTA
Serbia – dinar, Kosowo – euro, Macedonia – denar
W sklepach i na stacjach benzynowych można płacić w euro, ale resztę dostaniemy w lokalnej walucie. Karta płatnicza też się przydaje.
ZALECENIA MEDYCZNE
brak
PALIWO
Ceny paliw nie odbiegają znacząco od polskich. Najtaniej było w Macedonii (litr paliwa kosztował mniej niż 1 euro).
DODATKOWE INFORMACJE
Stosunek miejscowych kierowców do zasad ruchu i przepisów bywa dość niefrasobliwy. Klakson służy do pozdrawiania znajomych lub podziękowania za ustąpienie drogi.
Ze względu na liczne serpentyny niezwykle przydatna jest nawigacja pokazująca kolejne zakręty. Średnia prędkość przejazdu to 50 km/h, w górach spada do 30 km/h.
Ogólny stan dróg jest dobry. W serbskim mieście Nowy Pazar spotkaliśmy odkryte studzienki kanalizacyjne fantazyjnie zabezpieczone sterczącą gałęzią lub wciśniętą oponą.

 

Autor: Agnieszka Staworko, zdjęcia: autor, Karol Staworko

...a może to też Cię zainteresuje:

AKADEMIA 4x4 - SKLEP.OFF-ROAD.PL
MAGAZYN OFF-ROAD PL
PRZYGODY