OFF-ROAD PL MAGAZYN 4x4 | CHALLENGE&INDEPENDENCE
Search
Logo OFF-ROAD.PL magazyn 4x4

SsangYong Rexton

Solidnie i tanio? Da się pogodzić!

Załóżmy, że masz do wydania dwadzieścia tysięcy złotych. Dwadzieścia tysięcy złotych i chcesz zwiedzać świat autem terenowym. Terenowym, bo nie interesują cię asfaltowe, utarte szlaki. No i jeszcze nie znasz się na zabawie pt. „4×4”. Wcale. Całe życie jeździłeś turystycznie motocyklami różnej maści, znasz niejedno zadupie, wiesz jak smakuje kurz. Na gości z puszek patrzyłeś z wyższością. „Tak właśnie skończę, jak już trzeba będzie używać niebieskich pastylek”- kpiłeś. Aż ktoś dał ci się przejechać. Zaiskrzyło.

Wiadomo, pierwszej miłości się nie zdradza – motocykl zawsze będzie numerem jeden. Ale czemu w nudne jesienne i wczesnowiosenne tygodnie nie zabawić się z kochanką? Taką na czterech łapkach? Taka zdrada to nie zdrada, pod warunkiem, że jasno określisz zasady. Ma być wypasiona, lubić różne zabawy, budzić zaufanie, no i być niepełnoletnia. I jeszcze tania, żeby nie było żalu, gdyby się znudziła, albo zepsuła. A jak z tej wyliczanki wychodzi ci, że w takim razie będzie skośnooka, to już w ogóle jest pełnia szczęścia.

SsangYong Rexton – pełnoprawna wyprawówka

I oto pod dom wjeżdża on: SsangYong Rexton, cały na czarno. Kochanka stała się kochankiem? No bywa i tak. Jak się bawić, to się bawić. W sumie lepiej, kapryśny KTM, spoglądający z garażu, może się nie obrazi. Nie z tego powodu przynajmniej. Jest dobrze. Rama, napędy, reduktor, automat, pełen wypas w środku. Realne, udokumentowane 280 tysięcy asfaltowego nalotu, no i jeszcze zostało trochę budżetu na pakiet startowy. A mówili mędrcy internetowi, że się nie da. Że bez pięciu dych w gotówce nie podchodź. Że wyprawówka to tylko parch albo setka. Znam skądś to gadanie. Zwykle tak kozaczą chłopcy na dwóch kołach od pewnego niemieckiego producenta. Funkielnówkach, obwieszonych szpejem droższym niż wszystkie moje motocykle razem wzięte. A potem plecy bolą od podnoszenia ich na byle szuterku. Systemy same nie jeżdżą.

Ale ok, na autach się nie znasz, groszem nie śmierdzisz – no to eksperymentujesz. Na pierwszą podróż do Bośni podnosisz auto na podkładkach i zakładasz 30-calowe AT-ki od Goodricha. W sumie jedyna rzecz, której jesteś pewien – dobra opona to zawsze podstawa. Efekt? W ekipie witają cię dziwne uśmieszki i lekki łach. Ale już przy pierwszym ognisku nikt się nie śmieje. Dojechałeś w to samo miejsce gdzie inni i będziesz to powtarzał przez kolejny tydzień. Oczywiście, nie pojedziesz za Patrolem na 35-calach w metrowe błoto, ale nie po to kupowałeś swoją zabawkę. Patrol też nie pojedzie za tobą dolotówką do Polski ze średnią 150 km/h. W ciszy i chłodku. Tak sobie myślisz, że na trasie w parchu musi być jeszcze większy off-road niż w bagnie po klamki. Kiedyś trzeba będzie i to sprawdzić.

Wnioski po pierwszym wyjeździe? Zabudowa! Namiot jest fantastyczny, ale w lecie, rozbity obok dwukołowca. Jesienią, kiedy leje i wieje, a Ty jesteś dwukrotnie starszy od swojej kochanki i nie musisz już nikomu udowadniać „że się da”, zwyczajnie chcesz mieć luksus spania w aucie. I nie nad autem, w namiocie dachowym, bo tego wynalazku w ogóle nie rozumiesz. Może ma on swoje zalety, ale nie znasz się i dobrze ci z tym. Podglądałeś, co mają inni i już wiesz, jak określić priorytety: zachować tylny rząd siedzeń, wygospodarować miejsce do spania dla dwóch osób, porobić schowki i wyjeżdżające szuflady, znaleźć miejsce na bukłak z wodą i nie zapomnieć o prądzie do podłączenia lodówki. I najważniejsze – twój kulawy wilczur musi umieć zainstalować się w bagażniku po tych wszystkich zabiegach!

Powrót do punktu wyjścia – bez worka z kasą nie podchodź. Gdzieś to już słyszałeś? Ot, na przykład pewna renomowana firma chętne zrobi robotę. Za połowę wartości Rextona. No litości… Ale od czego masz przyjaciół. Kilka SMS-ów i dostajesz namiar na Dominika. Zabawne – na tych samych imprezach hasaliście crossami po ukraińskich połoninach, ale znad kieliszka się nie pamiętacie. Minęliście się w górach Gruzji, może pozdrowiliście na kirgiskich szlakach, no a teraz od słowa do słowa ustalacie, czego właściwie chcesz. Czujesz, że dobrze trafiłeś. Kumaty gość, dopiero startuje ze swoją firmą, zależy mu. No i sam jeździ starym Terrano, więc rozumie aspekty finansowe i nie wygłupia się z wyceną. Będzie dobrze!

Za jakiś czas oczywiście, bo na razie pojawia się pierwszy problem – Rexton jest nietypowym autem, bo o ile wymiary każdego Nissana czy Toyoty są znane, to tu trzeba najpierw podjechać i pomierzyć. Dominik ma w dodatku głowę pełną pomysłów. Zaraz padają propozycje: a to zabudowany zbiornik na wodę, który wyjeżdża razem z szufladą, a to kuchenka turystyczna zainstalowana tuż obok, a może oddzielna przegroda na kompresor, by zawsze był pod ręką? A co powiesz, żeby w bezsensownych okienkach wewnątrz bagażnika zamontować elastyczne siatki – piękne miejsce na sztormiaka przeciwdeszczowego? Na wierzchu koniecznie ładowarka, wyjście USB, woltomierz – wszystko podpięte do akumulatora na stałe, na oddzielnym kablu. Dobrze gość kombinuje, więc na wszystko się zgadzasz. Fajnie korzystać z cudzych doświadczeń i uczyć się na nieswoich błędach. Byle zmieścił się pies.

Później trzeba ustalić, z czego wykonujecie zabudowę. Tu nie ma kompromisów: sklejka wodoodporna z dodatkową warstwą na zewnątrz zabezpieczającą przed wilgocią i ścieraniem. Można było użyć zwykłej sklejki wodoodpornej, albo jeszcze tańszych: sklejki suchotrwałej lub nawet płyty paździerzowej. Na tym nie chcesz oszczędzać, auto jeździ w terenie, zabudowa pracuje i ma się to wszystko trzymać kupy. Nic tak nie doprowadza do szału jak trzaski i bylejakość. Następna kwestia to prowadnice. Również z górnej półki, czyli ma być pełen wysuw i duża nośność, dajmy na to 130 kg. Kolor obicia – paskudny owsik – jest wymuszony względami praktycznymi. Utrzymanie czystości przy zastosowaniu czarnej wykładziny byłoby zdecydowanie trudniejsze.

Na etapie planowania pojawia się pomysł ogrzewania postojowego. Kiedy jak nie teraz? Fartownie przyjaciel kupił niedawno chińskie webasto do swojej T4. Na eBayu, za 500 zł z wysyłką. Mówi, że zupełnie przyzwoita podróbka Eberspächera. No to ryzykujesz. Montaż okazał się dość skomplikowany i zajęła się nim profesjonalna firma, kasując również profesjonalnie. Ale tam gdzie prąd, paliwo i spaliny, lepiej mieć pewność i spokój wynikające z doświadczenia. Czy chińskie webasto za dwadzieścia procent ceny oryginału może w ogóle działać? Owszem, przetestowane. Tak, jest głośne, gdy się załącza, ale potem słuchać już tylko cichutki bulgot i ciepełko. Dużo ciepełka! Trwałość…? Wygląda solidnie, zobaczymy czy po roku dalej będzie tak różowo.

Ponieważ nie masz ciśnienia na tempo prac, kochanka(ek?) wraca do domu po trzech tygodniach. Z pewnością drugie podejście do tego modelu skróciłoby czas o połowę. Ale teraz idzie wiosna, teraz czas zadbać o pierwszą miłość. Na razie zabudowę weekendowo testuje pies i wygląda na równie zadowolonego, co Ty. Tak, efekt jest więcej niż zadowalający. Nic nie skrzypi, spasowanie jest pierwszorzędne, a twoja niemiecka dusza pedanta zyskała spokój, bo teraz wszystko ma swoje miejsce i cały turystyczny majdan mieści się w labiryncie szafeczek, schowków i zakamarków. Wystarczy wrzucić torbę z ciuchami. Czy można było zrobić coś inaczej, lepiej? Oczywiście, ale to jak zwykle wychodzi po fakcie. Bez problemu dałoby się na przykład skonfigurować przestrzeń sypialną tak, żeby rozkładała się tylko jej połowa, przy złożeniu jednej części tylnej kanapy. Wtedy, w chłodną noc, mógłbyś na tylnym siedzeniu zrobić miejsce na psią leżankę i zabrać zwierzaka do środka. Cóż, kolejne doświadczenie, póki co biwak z czworonogiem tylko latem.

A tymczasem oby do jesieni – myślisz sobie i układasz w głowie plan na kolejną wyprawę swoim dziwacznym, ale dzielnym wehikułem. A od pewnego czasu także dobrze zorganizowaną sypialnią na kółkach.

autor: Wiktor Balzarek, zdjęcia: autor, Dominik Tryba (Auto Dom)

...a może to też Cię zainteresuje:

Przełomowe auta

TOP 10 sprzed 20 lat Historia magazynu „OFF-ROAD PL” zaczęła się w 1997 roku od internetowej listy dyskusyjnej, która następnie

Czytaj dalej >>