Rainforest Challenge już od wielu lat plasuje się w czołówce najtrudniejszych i najbardziej wymagających rajdów przeprawowych na świecie. Tegoroczna edycja zdaje się ten status potwierdzać, dodatkowo jej hasło przewodnie – Powrót do korzeni – wyraźnie nawiązywało do obejmującej dwie dekady tradycji malezyjskiego rajdu i jego początków.
Inauguracja – w sercu Kuala Lumpur
20. – rocznicowa – edycja rajdu Rainforest Challenge nie mogła rozpocząć się nigdzie indziej jak w samym sercu Kuala Lumpur, na placu Niepodległości (Dataran Merdeka), gdzie stoi wybudowany w 1897 roku monumentalny budynek Sultan Abdul Samad. Inauguracja rajdu była spektakularna – z przepychem i na bogato. Ryk maszyn gotowych do walki z nieprzewidywalnym terenem, podekscytowani zawodnicy, w żyłach których buzowała krew, reprezentanci mediów przygotowani do relacji na żywo oraz publika, która tego wydarzenia przegapić nie mogła – wszystko to sprawiło, że atmosfera pierwszego dnia RFC była niezapomniana. Nadmienię tylko, że wśród zgłoszonych zawodników znaleźli się kierowcy z 30 różnych krajów Azji, Europy oraz Północnej i Południowej Ameryki, a na listach uczestników nie zabrakło oczywiście płci pięknej – brawurowo prezentowały się Brazylijki, Fabiana Martins i Julieth Zalenato, za sterami Nissana NP300 Navara oraz Malezyjki, Nur Aina, Nurul Izzatie, Datin Maslin Ibrahim i Jirancha Khongsuk, które do walki z terenem wykorzystały poczciwego jimniaka.
Do biegu, gotowi… prolog!
Po uroczystościach otwarcia oraz oficjalnej konferencji prasowej zawodnicy byli gotowi, by wystartować w prologu, następnie czekały na nich 24 odcinki specjalne oraz The Twilight Zone, czyli samotna przeprawa przez dżunglę. To właśnie ten etap nastręcza największych problemów i najbardziej nadwyręża startujące pojazdy.
Już od samego początku wyśmienicie prezentował się malezyjski team z numerem 117 – trzykrotny zwycięzca rajdu Rainforest Challenge. Zespół zdobył po 100 punktów na trzech początkowych odcinkach. Ubiegłoroczny zwycięzca, Team Maxxis 119, oraz rosyjski zespól z numerem 104 (dwukrotny zwycięzca RFC) również mogli pochwalić się dobrymi wynikami – po 100 punktów na dwóch odcinkach. Wyścig zaczął się na dobre, a kierowcy nie odpuszczali aż do samego końca…
CSR
Ważnym elementem tegorocznej edycji Rainforest Challenge było zwrócenie się ku rdzennym mieszkańcom Malezji. Dlatego też zgodnie z koncepcją CSR (Corporate Social Responsibility, czyli społecznej odpowiedzialności biznesu) ogromną wagę przyłożono do poszanowania i poznania tradycji rdzennej ludności, Orang Asli, zamieszkującej górzyste tereny Półwyspu Malajskiego, przez które przebiegała trasa Rainforest Challenge. Cała akcja była połączona z niezbędnym wsparciem finansowym dla mieszkańców. A ci przyjaźnie i radośnie powitali zawodników RFC – wieczór był wypełniony dźwiękami bambusowych bębenków.
The Twilight Zone
2 grudnia na zawodników czekał najtrudniejszy etap rajdu – The Twilight Zone. Mający jedynie 15 kilometrów odcinek przysporzył kierowcom niemało kłopotów. Zawodnicy musieli zmierzyć się z prawdziwą malezyjską dżunglą, w której nie brakowało błota, podmokłego terenu i stromizn. Wyciągarki co rusz były w użyciu. Ostania ekipa na metę dotarł po 24 godzinach zawziętej walki z niesprzyjającym terenem. Bowiem w Twilight Zone nic nie przychodziło łatwo – ukończenie tego etapu z jest najlepszym sprawdzianem umiejętności i doświadczenia zawodników.
Do ostatniej kropli krwi
Skrajne emocje i chęć zwycięstwa nie opuszczały kierowców aż do samego końca wyścigu, jednak zmęczenie dawało się już we znaki, co przekładało się na liczbę wywrotek, dachowań, błędów technicznych i pomyłek. Ostanie godziny były nader gorące. Liderzy walczyli o utrzymanie pozycji, pozostali – o to, by do mety dotrzeć z jak największą liczbą punktów. Szczególnie ostra rywalizacja rozegrała się pomiędzy malezyjską załogą Team Maxxis 119 a rosyjskim teamem z numerem 104. Zawodnicy szli łeb w łeb, prześcigając się wzajemnie. W rezultacie z najlepszym wynikiem na mecie pojawili się Malezyjczycy, wyprzedzając rosyjski duet tylko jednym punktem. Trzeba jednak przyznać, że wszyscy Ci, którzy znaleźli się w pierwszej dziesiątce zasłużyli na uznanie i pokazali swoje umiejętności w walce z trudnym i nieprzewidywalnym terenem. Wszystkim zawodnikom serdecznie gratulujemy!