OFF-ROAD PL MAGAZYN 4x4 | CHALLENGE&INDEPENDENCE
Search
Logo OFF-ROAD.PL magazyn 4x4

Afryka – zrób to sam

lności, w czym chętnie wesprą „pomocnicy”, zaczepiający na ulicy. Można się tym irytować, ale lepiej potraktować, jako element poznawania „lokalnego kolorytu”. Pustynne rejony północnego Sudanu przecinają dobrej jakości, niedawno wybudowane przez chińczyków drogi i tylko od czasu do czasu trafia się na kilka domów, bądź miasteczko. Szukanie noclegu polega na zjechaniu z drogi za najbliższą diunę. Przez nikogo nie niepokojeni śpimy tak przez cały czas pobytu w tym kraju.

Money, money, money

Etiopia uwodzi i odstrasza jednocześnie. Tuż po przekroczeniu granicy krajobraz zmienia się nie do poznania. Nagle z pustyni wyrastają ogromne i zielone góry. Trzeba być przygotowanym na to, że na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. jest mniej tlenu, przez co auto staje się trochę słabsze. Drugim zaskoczeniem są ludzie. W pustynnej części Sudanu gęstość zaludnienia jest niewielka, w Etiopii obserwujemy zaś nieustanny pochód tłumów wzdłuż przemierzanych przez nas dróg. Z tego powodu trudno o nocleg w plenerze, mamy za to do wyboru mnóstwo niedrogich, małych hotelików. Najtrudniejsze w Etiopii jest nawiązanie kontaktu z miejscową ludnością. Ciężko przebić się przez roszczeniowe podejście ukształtowane przez pomoc międzynarodową. Gromady dzieci, widząc zagraniczne auto potrafią dzikim pędem biec przez pola, czy wybiec ze szkoły i żądać (nie prosić!) o słodycze czy pieniądze. Odmawianie jest trudne, ale trzeba pamiętać, że każdy cukierek zdobyty na ulicy, uczy dziecko na nią wracać.

1000 kilometrów off-road’u

Właściwie całą wschodnią Afrykę można, jeśli się chce, przejechać nie zjeżdżając z asfaltu. Jednym z kilku miejsc, gdzie stajemy przed poważnym dylematem, którą drogę wybrać, jest pogranicze Etiopii i Kenii. Opcje są dwie. Główna wschodnia droga – jasno wytyczona, za to leżąca w pobliżu granicy z Somalią i ze względu na częste napady uchodząca za niebezpieczną. I trasa zachodnia, po której nie grasują uzbrojone grupy rabunkowe, ale jest całkowicie odizolowana od świata, bez możliwości zaopatrzenia się w wodę, żywność i paliwo, nie mówiąc już o warsztatach samochodowych. W wielu miejscach droga zanika i trzeba ją od nowa wytyczać samemu. Wybieramy tę drugą, wzdłuż jeziora Turkana, podobnie jak kilka poznanych wcześniej ekip wyprawowych. Na ten odcinek zbijamy się w konwój, by w razie awarii mieć na kogo liczyć. Droga w zależności od pogody może zająć od 6 do 10 dni, ale gromadzimy zapasy na 2 tygodnie, na wypadek, gdybyśmy utknęli po drodze i musieli czekać na pomoc. Na pokładzie mamy ok. 90 l wody, 180 l paliwa i masę puszek z żywnością. Szczęśliwie nie pada, nie ma dużego błota, rzeki okresowe nie stają nam na drodze, więc po tygodniu powracamy na asfalt – już w Kenii.

U stóp Kilimandżaro

Jedną z największych atrakcji Kenii jest trek na najwyższy szczyt tego kontynentu, czyli Kilimandżaro. Co ciekawe droga nie jest trudna, nie wymaga użycia specjalistycznego sprzętu i każda w miarę sprawna osoba może uczestniczyć w tej wyprawie. Problemem są horrendalne ceny sięgające nawet tysiąca dolarów. Trochę jednak szkoda przegapić mityczne śniegi tej jednej z najsłynniejszych gór świata. No właśnie… przecież ze szczytu samej góry nie widać. Za lepszy i tańszy (75 $) pomysł uznaliśmy odwiedzenie parku narodowego Amboselli, leżącego u stóp Kilimandżaro. Widok stad słoni na tle ośnieżonego szczytu – bezcenny.

Freddie Mercury i ananasy przy drodze

Kolejnym krajem na naszej trasie była Tanzania. Jazdę uprzyjemniają przydrożni sprzedawcy owoców. W zależności od pory roku można się zaopatrzyć w to, co aktualnie rośnie na polach – my trafiliśmy na zbiory ananasów i mango. W Tanzanii odwiedza się głównie parki narodowe, na czele ze słynnym Serengeti, gdzie okresie migracji można obserwować wędrówkę ogromnych stad w poszukiwaniu wody. Nie można też ominąć Zanzibaru, słynącego z przypraw, handlu niewolnikami, miejsca narodzin lidera Queen. Na wyspę płynie się promem, dla samochodu trzeba poszukać bezpiecznego parkingu w Dar es Salam.

Zielone pi

...a może to też Cię zainteresuje:

III Zlot Fronter

W dniach 13-15.06. Fronterowcy zadomowili się w miejscowości Bystre koło Baligrodu. Zjawiło się blisko 30 załóg z całej Polski.

Czytaj dalej >>