Wolnossący czy potrójnie doładowany?
Infiniti FX50 vs. BMW X5 M50d

Pod maską

Największe różnice między rywalami znajdziemy pod maską. Infiniti ten obszar zaatakował w iście amerykańskim stylu. Inżynierowie wyszli z założenia, że nic nie zastąpi pojemności. Pięć litrów, żadnej turbosprężarki i osiem cylindrów osadzonych w układzie V (kąt rozwidlenia – 90°), to coś, co urzeka w oka mgnieniu. W zasadzie nikt by się nie spodziewał, że grzeczne, ślicznie skrojone nadwozie, będzie kryło pod maską tak potężną, brutalnie generowaną moc. Piękne i proste rozwiązanie. W dobie downsizingu i coraz to bardziej zaostrzonych norm emisji spalin, takie jednostki należą do rzadkości. Marka Infiniti powstała jeszcze w latach 80. Początkowo rynkiem zbytu był głównie rynek amerykański. I takie podejście handlowe pozostało na lata. Dopiero kilka lat temu produkty marki Infiniti dotarły na Stary Kontynent. Jak widać, w kwestii motorów z zapłonem iskrowym marka pozostała przy amerykańskich gustach.

Silnik zapewnia 390 KM mocy i 500 Nm momentu. Mimo nieco większej mocy, FX do osiągnięcia „setki” potrzebuje o 0,4 sekundy więcej. Masa obydwu aut jest bardzo zbliżona. W ten konkurencji Japończyk delikatnie ustępuje pola Niemcowi. Ale za to deklasuje go w kwestii brzmienia jednostki napędowej. Bo w końcu trudno porównywać rasowy „gulgot” benzynowego V8 z potrójnie doładowanym, wyżyłowanym dieslem. Dźwięk, jaki wydaje FX, to muzyka. Z kolei BMW może zaoferować jedynie beznamiętną „sieczkę”.

Ale bawarski motor ma szereg zalet. Potężny moment 740 Nm cały czas daje nam o sobie znać. Przyspieszenie jest mocno odczuwalne już po przekroczeniu 2 000 obr./min. Silnik wraz z 8-biegowym automatem, tworzy doskonały tandem. Przy szybkich autostradowych przelotach rezerwujemy lewy pas ruchu, by komfortowo i bardzo szybko dojechać do celu. Mankamentem okazują się jedynie opony i felgi, które w obu przypadkach na typowych polskich nierównościach spisują się tragicznie. Niski profil ogumienia (FX – 265/45 R21, X5 – 275/40 R20) to dedykacja dla zachodniego klienta, nie dla nas.

Wracając jeszcze do kwestii silnikowych – BMW bije rekordy w wynikach spalania. Prawie 400 KM mocy, masa własna pojazdu wyraźnie przekraczająca dwie tony, gabaryt nadwozia – te cechy nijak się mają do nader oszczędnej jazdy, która tu jest możliwa. Na trasie X5 jest w stanie zejść do 7 l/100 km (!). W mieście wynik nie przekracza 10 litrów. Inżynierom z Monachium należą się pokłony.

A Infiniti? No cóż, tu amerykański charakter także się przejawia. Podczas jazdy miejskiej należy się spodziewać sporego łaknienia wynoszącego ok. 15 l na każde 100 km.

...a może to też Cię zainteresuje: