Trasa: Argentyna, Brazylia, Boliwia, Chile, Ekwador, Peru,
Kontynenty: Ameryka Południowa
Dystans: 22 000 km
Czas trwania: około 6 miesięcy
Start: wrzesień 2015
Idea
Kiedy w roku 2012 okrążaliśmy Europę, chodziło o to, aby udowodnić, że dwoje kulawych jest w stanie przejechać samochodem ponad 17 tysięcy kilometrów. Nie chodziło o to, aby wyzbyć się wszelkiej zależności, żeby unikać angażowania innych. Prośba o pomoc jest czymś naturalnym, i dla tych, którzy przemierzają świat na nogach, i dla tych, którzy przemierzają go na wózku. Wtedy chcieliśmy czegoś więcej, chcieliśmy być niezależni od samych siebie, być wolnym duchem, móc patrzeć na świat wszystkimi napotkanymi w drodze oczami i słuchać wszystkimi napotkanymi uszami. Tego uczyliśmy się w trakcie kilkumiesięcznej podróży, to przywieźliśmy ze sobą z powrotem.
Gdy wyruszy się w pierwszą podróż, trudno jest ją tak naprawdę zakończyć, dojść do celu i wrócić z powrotem. Raz rozpoczęta droga nigdy się nie kończy. Każda kolejna wydaje się kontynuacją poprzedniej, każdy powrót do domu jest tylko stanem przejściowym, jest czasem przygotowań do kolejnej wędrówki. Być może zawsze jest się na szlaku, bez względu na wszystko. Tym razem chcemy pojechać jeszcze dalej, doświadczyć Innego Świata. Od kilku miesięcy przygotowujemy wyprawę do Ameryki Południowej, która zajmie nam niemalże pół roku.
Cel
Nasza podróż będzie wielowątkowa. Pierwszy rozdział będzie czasem wędrówki, chcemy przemierzyć samochodem Argentynę, Chile i Boliwię po to, aby ostatecznie dotrzeć do Peru i tam spotkać indiańskich szamanów, leczących ludzi mieszanki roślin zwanej ayahuasca. Nasz przewodnik, którego spotkamy dopiero po dotarciu do celu, wierzy, że ayahuasca jest w stanie przywrócić nam pełną sprawność fizyczną. Zanim jednak do tego dojdzie, potrzebujemy czasu na oczyszczenie siebie. Droga z Argentyny do Peru będzie właśnie tym okresem, kiedy na kilka tygodni odetniemy się od codzienności, skupimy swoje myśli na tym, co najistotniejsze. Dopiero po przebyciu kilkunastu tysięcy kilometrów i podjęciu trudu dotarcia do celu, będziemy mogli zamknąć ten rozdział i otworzyć kolejny.
Dlaczego ta wyprawa ?
W podróżowaniu ważne jest nie tylko dotarcie do celu. Celem jest też podróż sama w sobie. W głąb lądu, w głąb samego siebie. Podróż jest zawsze nauką – o sobie i o relacjach z innymi ludźmi. Jako na osoby niepełnosprawne czeka nas na pewno wiele trudności, które chcemy pokonać, bo pasja do podróżowania jest kwestią umysłu, a nie ciała. Realizując ten projekt, chcemy pokazać osobom niepełnosprawnym, jak i pełnosprawnym, że nie ma rzeczy niemożliwych. Chęć odkrywania nowych dla nas Światów jest ważniejsza niż trud podróży, ten trud jest tylko jej elementem, nie przeszkodą. Przeszkody tworzymy sobie sami – brakiem wiary, wyobraźni i chęci motywowania samego siebie.
Przede wszystkim chodzi o doświadczanie ciągłego ruchu i tysięcy obrazów. Chodzi o ciszę i warkot silnika, o dotarcie tam i z powrotem. Chodzi o poznawanie innych i rozumienie siebie. O dystans i pokonywanie go. Zawsze chodzi też o wózek i zmaganie się z własną niepełnosprawnością. Z własnym ciałem i umysłem. Chodzi o to, aby wierzyć, że się da. A jeśli się nie da, to chodzi o to, aby wierzyć mimo to.
Założenia
- pokonanie we dwójkę trasy samochodem z Argentyny do Peru
- spotkanie na miejscu przewodnika
- zamiana samochodu na łódź i podróżowanie nią wzdłuż rzeki Ukajali
- poszukiwanie indiańskich szamanów leczących ludzi tzw. alternatywną medycyną czyli świętym pnączem duchów zwanym ayahuasca
Trasa / samochód
Chcemy pokonać trasę z Argentyny do Peru samochodem terenowym. Po konsultacjach wybraliśmy Land Rovera model Defender 110 rocznik około 1989. Samochód zbudowany na prostych podzespołach, mocny i niezawodny, a w przypadku awarii w miarę popularny w miejscach, w których będziemy. Poruszamy się na wózkach inwalidzkich, dlatego samochód musi być wyposażony w windy i sprzęt umożliwiające jego prowadzenie. Tak jak w poprzedniej edycji wheelchairtrip mamy zamiar spać i mieszkać w samochodzie.