Do gamy najdynamiczniej rozwijającej się gałęzi rynku motoryzacyjnego crossoverów i SUV-ów dołączył niedawno Seat ze swoją Atecą, a obecne od kilku lat Subaru XV przeszło całkiem spore zmiany. Przejechanie kilkaset kilometrów za sterami tych pojazdów pozwala na krótkie podsumowanie testów.
Obydwa pojazdy to ładne, nowoczesne i modne projekty, chociaż w Subaru bardziej podkreślony jest sportowy duch marki. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Ateca jest nieco większa, ale tak naprawdę to XV jest o kilkanaście milimetrów wyższe i dłuższe, jednak sylwetka „hiszpana” sprawia wrażenie bardziej pojemnej. Spokojna i stonowana bryła zdradza wspólne korzenie z innymi modelami koncernu Volkswagen, co jest akurat zaletą, gdyż niezbyt szalone linie nadwozia dłużej będą cieszyły oko i nie znudzą się po latach. Wąska, przednia atrapa XV sprawia, że jego sylwetka wydaje się delikatniejsza i mniej atletyczna. Mnie bardziej do gustu przypadła Ateca, ale przecież nie wygląd jest najważniejszy.
Wnętrze
Tak się złożyło, że w obu testowanych modelach producenci zastosowali podobną estetykę wykończenia tapicerki, a konkretniej kontrastowe przeszycia skórzanych foteli oraz kierownicy. Może nie jest to zabieg rewolucyjny, ale należy przyznać, że starannie wykonane szwy w kolorze czerwonym lub pomarańczowym dodają kokpitowi zarówno sportowego pazura, jak i powiewu elegancji. W obu wnętrzach jest przyjemnie spokojnie, więc osobom, którym bliższa jest stylistyka Mercedesa, mogą wydawać się one nudne i nijakie, ale sympatycy ascetycznych form – a do takich sama się zaliczam – będą zadowoleni. elektroniczne dodatki W dobie wszechobecnej technologii trudno oczekiwać od nowych aut, by były pozbawione elektronicznych dodatków. Podczas codziennej jazdy mają one za zadanie umilić korzystanie z pojazdu oraz poprawić bezpieczeństwo pasażerów. Dostępnych w poszczególnych modelach asystentów trudno zliczyć na palcach jednej ręki. Do tego do dyspozycji kierowców pozostają też duże ekrany dotykowe, dzięki którym mogą oni łatwo i bezpiecznie obsłużyć system audio i nawigację.
Miejsce
Prezentowane modele nie należą do grupy dużych, rodzinnych SUV-ów, ale to wcale nie oznacza, że producenci przewidzieli za mało miejsca dla podróżujących. Przednie siedzenia w obu autach są bardzo wygodne, chociaż to w Subaru jest trochę twardsze i wygodniejsze. W tylnym rzędzie wygodnie może podróżować dwójka dorosłych osób. Oczywiście jest też miejsce na trzecią, ale z doświadczenia wiadomo, że trzem pasażerom na tylnej kanapie wygodnie jeździ się tylko w vanach. Dzięki swoim bardziej „kwadratowym” kształtom Ateca oferuje trochę większy bagażnik niż XV (Seat – 485 m³, Subaru – 385 m³), przy czym jeśli chcemy wybrać się na wczasy w czteroosobowym składzie, to i tak niezbędny będzie bagażnik dachowy.
Jazda
Subaru nie rozpieszcza klientów zbyt długą listą dostępnych jednostek napędowych występujących w najnowszym wcieleniu XV, ograniczając ich ilość do… jednego, sprawdzonego silnika, czyli dwulitrowego, benzynowego boksera. Porównując go do poprzednika musimy zauważyć, że przeszedł on kilka istotnych zmian. Przede wszystkim jest lżejszy – jego waga została obniżona o 12 kg. Drugą ważną modyfikacją jest redukcja wibracji, które zostały stłumione przez zwiększenie sztywności bloku silnika oraz liczby punktów jego mocowania. Jednostka Subaru XV, jak każda dwulitrowa benzyna, czuje się swobodnie przy wyższych obrotach, a współpracująca z bokserem bezstopniowa przekładnia CVT nie zastanawia się w nieskończoność,jaki bieg dobrać w danym momencie. Pojazd jest żwawy, dynamiczny, no i chętny do wyprzedzania nie tylko wolno toczących się TIR-ów. Seat z kolei oferuje swoim klientom pięć silników i dwie skrzynie. Testowana wersja to Ateca FR z dwulitrowym dieslem o mocy 190 KM i napędem na cztery koła. Z jednostką współpracuje – i to bardzo sprawnie – siedmiostopniowa, automatyczna przekładnia DSG
Napędy
System Symmetrical All-Wheel Drive, który jest charakterystyczny dla Subaru, dzięki świetnemu wyważeniu i niskiemu środkowi cięż- kości pozwala m.in. na bezpieczne szaleństwa na drogach ostatniej kolejności odśnieżania. Zawieszenie nie jest zbyt sztywne a jednak bardzo stabilne i zapewniające dobrą trakcję w każdych warunkach drogowych oraz podczas pokonywania nierówności. Trochę inaczej sprawa wygląda w Atece, która również jest czteronapędowa, jednak ma poprzecznie ustawiony silnik. Większość momentu przekazywana jest na przednią oś a tył „dopędzany” jest tylko w przypadku wykrycia poślizgu. W takich sytuacjach elektronika automatycznie dołącza napęd na tylne koła. Seatem jeździ się bardzo dobrze. Pomimo wyższego niż w Subaru środka ciężkości nadwozie nie ma tendencji do wychylania się na boki.
Teren
Oba pojazdy nie należą do kategorii pożeraczy bezdroży, ale po zjechaniu nimi z asfaltu nie musimy z paniką w oczach rozglądać się za traktorem czy inną pomocą terenową, bo jeśli tylko nie zapędzimy się w teren obfitujący w głębokie koleiny, to nie powinniśmy mieć problemu z dotarciem do celu. Prześwity w obu pojazdach nie są rekordowe (XV – 220 mm, Ateca – 190 mm), ale wystarczają na sprawne pokonywanie szutrówek. Oczywiście do jazdy poza asfaltem nie zalecam niskoprofilowych opon na dużych felgach, bo to, co ładnie wygląda na ulicy, niekoniecznie musi być niezawodne poza nią.
Podsumowanie
Wyrwana ze snu w środku nocy i zapytana, które auto wybieram, odpowiedziałabym… nie wiem. Ale po odzyskaniu pełni świadomości chyba jednak postawiłabym na VX. Wizualnie bardziej podoba mi się Ateca. Crossover Seata jest zgrabnym autem z ciekawie poprowadzonymi liniami oraz oryginalnymi światłami (te LED-owe obwódki na reflektorach naprawdę wpadły m i w oko). Wygodnie się do niego wsiada i wysiada, widoczność jest zadowalająca, a czego się człowiek nie dopatrzy, to mu kamerki pokażą. Ateca przyspiesza, hamuje, można w niej z przyjemnością słuchać muzyki, ale… kto siedział w nowym XV i miał możliwość poszaleć na płycie poślizgowej lub ośnieżonych drogach, ten mnie zrozumie. No i cena też jest atrakcyjniejsza. Ξ