Po dniu przerwy, zawodnicy rajdu Dakar mieli do pokonania ponad 500-kilometrową trasę. Martin Kaczmarski nie rozleniwił się podczas dnia wolnego, ale złapał drugi oddech i pełen zapału stawił czoła kolejnemu odcinkowi. Był dziś drugim Polakiem na mecie. Do lidera odcinka stracił jedynie 27m40s. Był to 12. czas tego OSu, a zarazem drugi wśród Polaków. Lepiej od niego pojechał jedynie jego Mistrz z Lotto Team – Krzysztof Hołowczyc, który ukończył odcinek z 5. czasem i stratą 10min51s.
Kierowcy samochodów i ciężarówek zmierzyli się dziś z niezwykle zróżnicowaną trasą na północ od Salty. Pierwsza sekcja była bardzo kamienista. Ci, którzy zostali w tyle, nie mieli właściwie szans na dogonienie czołówki, ale Martin od początku jechał równo, szybko i pewnie. Druga część OSu była szeroka, płaska i sprzyjała najmocniejszym samochodom. Etap zamknął przejazd przez ponad 20-kilometrową pustynię solną. Najwyższy punkt pokonanego dziś przez kierowców odcinka położony był na wysokości 3500 m n.p.m.
Jako pierwszy z polskich kierowców odcinek ukończył Krzysztof Hołowczyc, który wciąż ma nadzieję na dogonienie czołówki i nadrobienie strat. Drugim Polakiem był Martin Kaczmarski, który dzięki dzisiejszemu doskonałemu wynikowi wskoczył oczko wyżej w klasyfikacji generalnej. Jest 15. i ma dużą szansę na wyższą pozycję.
Dzisiejszy odcinek był piekielnie długi, ale wbrew wczorajszym ulewom i obawom organizatorów szybki i bardzo przyjemny – mówi najmłodszy debiutant wśród kierowców – Martin Kaczmarski. Najbardziej cieszę się z tego, że już po pierwszych kilometrach wróciłem mentalnie na Dakar po nieco rozbijającym dniu przerwy. Dzisiejsza trasa rozgrywała się na sporych wysokościach, przekroczyliśmy 4000 metrów. Takie wysokości zaczynają być odczuwalne dla zdrowia i słyszałem, że tamtejsi mieszkańcy radzą sobie z tym problemem żując liście koki. Podobno niektórzy zawodnicy też próbują takich metod. Ja na szczęście czuję się świetnie – śmieje się Martin.